szpak80 szpak80
283
BLOG

Staniszewski i Grottówna - proces szpiegowski

szpak80 szpak80 Kultura Obserwuj notkę 0

image
Sądzony za szpiegostwo na rzecz ZSRS Antoni Staniszewski przemyka po dziedzińcu sądowym (Warszawa, 1932 r.)

W lipcu 1931 r., w iście filmowych okolicznościach polski kontrwywiad zatrzymał mjr. Demkowskiego ze Sztabu Głównego. Zostanie on później skazany i stracony. Tak opisywał ten moment, nadzorujący operację por. Dziewulski:

"W momencie mijania figury Matki Boskiej (obok wejścia na plac wyścigowy) spostrzegłem granatową limuzynę (podobną do auta Poselstwa Sowieckiego) stojącą na ul. Polnej w kierunku jazdy do placu Unii Lubelskiej, a przed limuzyną stała taksówka, z której wyskakiwali agenci (taksówka zagrodziła drogę). Momentalnie zatrzymałem swoje auto i wyskoczyliśmy ze st. wyw. Zdanowiczem. Podbiegając do limuzyny zobaczyłem z tyłu jej numer rejestracyjny 23824. Znałem to auto jako należące do Poselstwa Sow. w Warszawie. Doskoczyłem do drzwiczek limuzyny (z prawej strony), otworzyłem je i zobaczyłem siedzącego w aucie (z prawej strony) znanego mi Bogowoja, zastępcę Att. Wojsk. ZSRR, a obok niego mjr. dypl. Demkowskiego. Poleciłem Zdanowiczowi i wyw. Grabczykowi wyprowadzić z limuzyny sowieckiej mjr. D. i wsadzić do mojego auta. W tym samym czasie Zdanowicz sięgnął z głębi auta teczkę mjr. D. i podał mi ją. Zauważyłem, iż obok Bogowoja leżała druga teczka skórzana, prawdopodobnie pusta, przygotowana przez Bogowoja na akta, dostarczone przez mjr. D." (Kontrwywiad w II RP)

Z tą sprawą, jak wynika z opisów, miało wiązać się również późniejsze (15 lipca) aresztowanie Antoniego Staniszewskiego i pomagającej mu jego "przyjaciółki" Michaliny Grotówny (Grottówny). Jak donosiła prasa, Grotówna miała zostać aresztowana w Wilnie - miejscu ostatniego pobytu Staniszewskiego, tam też toczyć się miało dochodzenie. Wraz z Grotówną zatrzymano pierwotnie jeszcze jedną kobietę. O Antonim Staniszewskim przeczytać można, że "urodził się i skończył szkołę w Częstochowie, w 1905 stał się bojowcem PPS, działając na terenie Zagłębia. Aresztowany i skazany na zesłanie na Syberię, uciekł przedostając się do Wielkiej Brytanii. Do Polski powrócił po 1920 r., prezentując siebie jako inżyniera, przedstawiciela angielskich firm zbrojeniowych. Świadczył w tym charakterze usługi dla kilku krajowych firm, zatrudnienie zaoferowała mu radomska fabryka karabinów. Pracując w niej, zamieszkał u kochanki Michaliny Grott w Końskich". (za:)

Staniszewskiego opisywano w cudzysłowie także jako "wynalazcę". Przy okazji toczącego się procesu wymienionej pary - o szpiegostwo na rzecz ZSRS, przypomniano inny proces z udziałem Staniszewskiego (jako spiritus movens). W 1926 r. oskarżył on kmdr. Franciszka Sokołowskiego o "dokonanie nadużyć w wydziale przemysłowym Min. Spr. Wojskowych" (w 1924 r.)
["Inżynier" słał pisma do władz (rząd, Sejm, Senat) i prasy z oskarżeniami. Prokurator na podstawie tych oskarżeń kierowanych postawił Sokołowskiemu zarzut "z art. 639 k, k. o nadużycie władzy bez chęci zysku, popełnione przez danie dostaw dla armji fabryce Józefa Głąbińskiego, niedostatecznie zabezpieczonej dla interesów skarbowych". Chodziło o umowę na wykonanie maszyn do wyrobu amunicji, Głąbiński pobrał 126 tys. zaliczki z umowy opiewającej na 360 tys. zł. i żadnej maszyny nie dostarczył. Sokołowskiemu zarzucano niedopełnienie obowiązku sprawdzenia wiarygodności firmy, możliwości wypełnienia kontraktu i niezabezpieczenia umowy na majątku firmy. Warto nadmienić, jak zeznał jeden ze świadków, "iż myślą przewodnią 10-go departamentu było dawanie zamówień mniejszym przedsiębiorstwom dlatego, aby przygotować sobie większą liczbę fabryk zdolnych wykonać obstalunki".
"Pierwszy zeznawał świadek [Antoni] Staniszewski, technik, b. kierownik fabryki Głąbińskiego. Świadek poznawszy się z Głąbińskim na tegoż propozycję został kierownikiem fabryki. Po zwiedzeniu jej, orzekł, iż nie nadaje się ona do fabrykacji amunicji. Świadek, opowiadając o swej znajomości z komandorem Sokołowskim, z którym konferował na temat swej posady w dep. X, następnie, że Głąbiński nie będzie mógł wykonać zamówienia, o ile nie dostanie jeszcze zaliczki". Stryjem Józefa Głąbińskiego, który otrzymał kontrakt był jeden z czołowych polityków ZLN - Stanisław Głąbiński. Wysyłał on zapytania i ponaglenia w sprawie kontraktu do ministerstwa. Józef Głąbiński zeznał, że kmdr. Sokołowski niechętnie odnosił się do umowy. W obronie Sokołowskiego, zeznawali także m.in. gen. A. Litwinowicz (intendent 1 Kadrowej, a wówczas szef Departamentu Przemysłu Wojskowego M.S.Wojsk, później dowódca okręgów wojskowych (Grodno, Lwów), czy gen. W. Zagórski. Komdr. Sokołowski zostanie przez sąd oczyszczony z zarzutów. "W motywach wyroku sąd wyraził opinję, że nie znajduje w czynie oskarżonego działania rozmyślnego, bowiem p. komandor Sokołowski nie znał J. Gląbińskiego, którego polecały osoby wpływowe. O umyślnej przewinie nie może być mowy, p. komandor Sokołowski, opierając się na tych opiniach, mógł mieć zupełnie spokojne sumienie, że J. Głąbiński jest solidnym oferentem. Natomiast powinni być pociągnięci do odpowiedzialności J. Głąbiński i Staniszewski, co do których sąd postanowił odstąpić akta władzom cywilnym, w celu ścigania ich na drodze sądowej".  (inf., inf2.)]

Z toku tej sprawy dowiemy się jeszcze w marcu 1926 r. o sądzonym w 1932 r. za szpiegostwo Antonim Staniszewskim - "świadek na przykładach ilustruje wartość moralną Staniszewskiego, który z fabryki amunicji w Londynie został usunięty za łapownictwo". (w 1932 r. podawano nazwy firm zbrojeniowych, dla których pracował - "Vickers" i "Arsenal", brak bliższych inf. na czyją korzyść te łapówki). O zeznaniach kolejnego ze świadków na procesie w 1926 r.: "Dalej świadek demaskuje kłamstwa Staniszewskiego".

W kwietniu 1932 r., sprawa o szpiegostwo toczyła się przy drzwiach zamkniętych. "Staniszewski miał podobno bardzo bujna przeszłość. Kwalifikacje inżynierskie jego, na które się powołuje, są bardzo wątpliwe. Imał się różnych fachów".

image

"Zapowiedź ogłoszenia wyroku w sprawie Staniszewskiego i Grottówny ściągnęła wczoraj spory zastęp publiczności do sali Nr. 3 sądu okręgowego. Na kwadrans przed 2-gą sprowadzono pod silną eskortą policyjną oskarżonych. Staniszewski zdradza silne zdenerwowanie. Towarzyszka jego zachowuje całkowity spokój. Wkrótce potem przybyli również obrońcy: adw. Lindau, który bronił Staniszewskiego i adw. Hocht, obrońca Grottówny. Urząd prokuratorski reprezentował prok. R. Rauze. Punktualnie o godz. 2 wyszedł na salę komplet sądowy w składzie następującym: przewodniczący p. sędzia Kramer, pp. sędziowie wotanci: Skawiński i Popowski. Przewodniczący ogłosił sentencję wyroku, mocą którego Antoni Staniszewski skazany jest z art. 1 § 3 i art. .19 § 1 ustawy szpiegowskiej na 10 lat ciężkiego więzienia; Michalina Grott na 3 lata więzienia. Oskarżonym zaliczono areszt prewencyjny od czasu 15 lipca. 1931 r. W ogłoszonych motywach sąd uznał, że wina obojga oskarżonych jest dowiedziona. Ustalono, że Staniszewski doręczył poselstwu sowieckiemu 2 dokumenty i przedmiot, stanowiące tajemnicę wojskową, że pozatem jeszcze jeden dokument dostarczył za pośrednictwem Grottówny. Na wymiar kary w stosunku do Staniszewskiego miało wpływ to, że popełniał czyny zbrodnicze przez czas dłuższy i że wykradzione przez niego dokumenty, jak również wiadomości, które systematycznie zbierał, miały duże znaczenie dla obrony państwa. Sąd zastosował w stosunku do Grottówny łagodny wymiar kary, biorąc pod uwagę jej niski poziom umysłowy, jak również to, że pozostawała pod bezpośrednim stałym wpływem Staniszewskiego".

"Po ogłoszeniu wyroku Michalina Grot uległa spazmatycznemu atakowi płaczu. Stopniowo sala się opróżnia z publiczności, wyprowadzają również skazanych do znajdującej się na parterze dyżurki policyjnej. W czasie przeprowadzania zasądzonych, Staniszewski zwrócił się do swej przyjaciółki ze słowami pocieszenia:
"Nie płacz, nie rozpaczaj, może w apelacji będzie lepiej"
image

W czasie przeprowadzania oskarżonych przez dziedziniec sądu okręgowego, Staniszewski, zauważywszy czatujących na niego fotografów, zakrył twarz czapką i krzyknął pod ich adresem: "Bezczelna, podła prasa", szybko wbiegając do korytarzyka prowadzącego do dyżurki. W dyżurce obojgu zasądzonym pozwolono pożegnać się z rodziną". (1932)


image

image

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura