Pierwszy fragment to fragment wywiadu z wdową po Walerianie Pańko, szefie NIK w czasach wykrycia (M.Falzmann) afery FOZZ.
"Pani nie wierzy w oficjalną wersję wydarzeń?
Oczywiście, że nie. Kierowca nie jechał za szybko – choć tak twierdzi sąd, który skazał go na więzienie i nikt nie chciał go ułaskawić. Czy 90 km/godz. na gierkówce dla lancii to dużo? Siedząc z przodu, widziałam go, jak odbijał mi się w lusterku bocznym. Z ruchu warg wyczytałam, że mówił do mnie: „Kocham cię”. I właśnie wtedy usłyszałam eksplozję. Samochód został rozerwany na dwie części i przeleciał na drugi pas ruchu. Karetka zabrała nas razem. Jechaliśmy bez sygnału. W szpitalu czekałam, aż zacznie się operacja męża, ale oni mogli już tylko pomóc mi. Nie wiedziałam, co się dzieje. Zaprowadzili mnie do sali, gdzie Walerek leżał na stole. Położyłam się obok niego. Był już martwy i widziałam, jak sinieje od paznokci. Nie wiem, jak długo tak leżałam. Ja wtedy też umarłam, choć żyję. A właściwie żyję, bo nie umarłam. Polska straciła wtedy wielkiego patriotę, ale co tam. Ja straciłam miłość mojego życia. (2014) https://dorzeczy.pl/kraj/1871/Winni-ciagle-sa-na-szczytach-wladzy.html
"Sfingowana kraksa?
To, co Małgorzata Ronc zastała na miejscu wypadku, wyglądało dziwnie. Po zderzeniu rządowa lancia rozpadła się na pół. Kierowca i siedząca na przednim siedzeniu żona prof. Pańki wyszli z tego niemal bez szwanku. Drugą część samochodu okręciło parę razy i zniosło kilkadziesiąt metrów dalej. Podróżujący z tyłu Pańko i dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu Janusz Zaporowski zginęli. Zginął także pasażer bmw, które uderzyło w bok lancii, a kierowca został ciężko ranny. Już podczas pierwszych oględzin ustalono wstępną wersję wydarzeń: kierowca lancii gwałtownie zjechał na lewy pas, stracił panowanie nad samochodem, przejechał pas zieleni i zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka bmw. (2015) http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1631229,1,zginal-czlowiek-ktory-wiedzial-duzo-moze-za-duzo-kulisy-smierci-prezesa-nik.read
"Wkrótce potem [po śmierci Michała Falzmanna (NIK)] – 7 października 1991 r. – zginął jego przełożony, prezes NIK Walerian Pańko. Wypadek samochodowy przeżył kierowca lancii Jan Budziński, który niedługo potem zmarł na zawał serca. Dwaj policjanci, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku, również zmarli (utonięcie na rybach). http://niezalezna.pl/30184-kraina-tajemniczych-zgonow
[J. Budziński był wówczas - 7.10.1991 opisywany jako "oficer BOR z trzydziestoletnim, bezwypadkowym stażem"]. Z artykułu cytowanego niżej, rozmowa kierowcy BOR z reporterem:
"- Jechałem w kierunku Katowic. W pewnym momencie poczułem, że zupełnie jakbym był zepchnięty na pas zieleni. I zaczęło się.
- Koło poszło?
- Chyba nie. Raczej ja to odczułem, jakbym był trącony przez wóz. Inny. Ale ...
- Ale nie pamięta pan tego? - przerywa reporter.
- Nie. Już wpadłem na pas zieleni i zacząłem chodzić po tym i później rzuciło mnie z pasa zieleni, bo zacząłem hamować na ten pas lewy w kierunku Warszawy; nadleciał ten samochód, z którym zderzyłem się czołowo. (-)
- Z jaką szybkością pan jechał?
- To było w granicach 100 km mogłem jechać".
Kto kierował wówczas Wiadomościami? Czyżby "Milan Subotić (od ? do 29 lipca 1992)" z ITI/TVN i nie tylko? Wiki podaje datę końcową, może zna ktoś początkową? Czyżby kierował nimi ten Milan Subotić? A może ma ktoś do obejrzenia wydanie z 7.10.1991 r.?
1991.
"Kiedy piszemy ten materiał w trzy dni po wypadku, w którym zginęli prezes NIK Walerian Pańko, dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu Janusz Zaporowski oraz mieszkaniec Krakowa, Zbigniew Witkowski - prasa w dalszym ciągu informuje o czołowym zderzeniu lancii z bmw.
W dniu wypadku, 7 października o godzinie 19 w Dzienniku Radiowym podkomisarz Arkadiusz Pawełczyk, rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim, powiedział:
- "Chciałbym tutaj udzielić małego sprostowania. Otóż wypadek, który miał miejsce, nie był zderzeniem czołowym. Lancia, którą poruszał się prezes, zjechała z lewego pasa, przejechała przez pas zieleni, oddzielający obydwie nitki i ustawiła się mniej więcej prostopadle do osi jezdni na lewym pasie przeciwnej nitki. Tak, że kierowca bmw, który próbował ominąć samochód, ustawił się w ten sposób, że nie uderzył go czołowo, natomiast w tył".
W pół godziny później „Telewizyjne Wiadomości" podały informację: - „W pobliżu Słostowic jadący w kierunku Śląska służbową lancią pracownik Biura Ochrony Rządu stracił panowanie nad samochodem, który przez trzymetrowy pas zieleni przejechał na stronę przeciwną. Doszło do czołowego zderzenia z jadącym z Krakowa samochodem marki bmw".
(...)
W swojej radiowej wypowiedzi komisarz Arkadiusz Pawełczyk podał dokładne szczegóły wypadku:
- "Lancia została dosłownie rozcięta na dwie części. Obydwie części leżały od siebie w odległości około 20 metrów. Tył samochodu, który przyjął na siebie bezpośrednio to uderzenie, został całkowicie zmiażdżony. Siedzący tam pasażerowie, to znaczy Prezes i członek Kancelarii Sejmu, nie mieli w takiej sytuacji praktycznie żadnej szansy na przeżycie".
(...)
Podkomisarz Arkadiusz Pawełczyk powiedział nam:
"Wszyscy mówią: dochodzi do czołowego zderzenia. Nie było to takie czołowe zderzenie. W momencie zderzenia z bmw lancia znajduje się prostopadle do osi jezdni i przyjmuje uderzenie bmw w tył. Bmw chciał ją jeszcze wyminąć, ale nie zdążył i przecina lancię jakby piłą na pół. Przód lancii jest prawie idealny, a tył zostaje zmiażdżony na drzazgę. Nie ma na razie żadnych postronnych świadków, choć apelowałem przez radio, aby się zgłosili. Nie wierzę bowiem, aby na tak ruchliwej trasie nikt w tym czasie nie przejeżdżał. Tym bardziej, że o wypadku powiadomił nas mężczyzna, który podał nazwisko, ale prawdopodobnie zmyślone. Komisja z Centralnego laboratorium Kryminalistyki już wczoraj rozpoczęła wstępne badania, ale wyników jeszcze nie znam. Wstępne ustalenia są takie, że kierowca lancii jechał gdzieś w granicach sto km na godzinę i na razie my tego nie możemy podważyć, bo nie ma dotąd innych dowodów, że na liczniku było więcej, co nie oznacza oczywiście, te kierowca nie mógł jechać i 140 km na godzinę".
Podkomisarz Arkadiusz Pawełczyk, komentując niektóre wypowiedzi prasy w sprawie wypadku, powiedział nam: - "Nie doszukiwałbym się tu na pewno żadnych większych sensacji, o które niektórzy dziennikarze mnie wczoraj nagabywali, tym bardziej na tym etapie dochodzenia. Wydaje mi się niemoralne wyciąganie w tym momencie jakichś daleko idących wniosków". (1991)
---------
Nadinspektor Arkadiusz Pawełczyk, bio:
"Insp. Arkadiusz Pawełczyk, dotychczasowy komendant wojewódzki w Radomiu, został [01.2007] szefem garnizonu śląskiego. Inspektor Arkadiusz Pawełczyk na stanowisko Komendanta Wojewódzkiego Policji zs. w Radomiu został mianowany przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w dniu 16 lutego 2006. Urodził się 28 lutego 1959 r. Jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ukończył łódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Kierowniczych. Pracę w Policji [Milicji] rozpoczął w roku 1987 jako referent operacyjny Sekcji do Walki z Przestępczością Gospodarczą w Piotrkowie Trybunalskim. W roku 1990 pracował jako specjalista Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego KWP w Piotrkowie Trybunalskim, a następnie [był] starszym specjalistą Prewencji Kryminalnej i Naczelnikiem Wydziału Prewencji KWP w Piotrkowie Trybunalskim.
Od czerwca 1998 roku pełnił obowiązki Komendanta Miejskiego Policji w Piotrkowie Trybunalskim. W maju 1999r został zastępcą Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi. Od 10.01.2003 do 16.02.2006 był Świętokrzyskim Komendantem Wojewódzkim Policji. http://www.policja.pl/pol/aktualnosci/5059,Nowi-komendanci-wojewodzcy-Policji.html?search=6489536
21 sierpnia 2007 roku objął stanowisko I Zastępcy Komendanta Głównego Policji. 8 listopada 2007 został mianowany na stopień nadinspektora Policji[1]. W sierpniu 2009 roku podał się do dymisji[2]. https://pl.wikipedia.org/wiki/Arkadiusz_Pawełczyk
Może warto p. nadinspektora podpytać troszeczkę?
