szpak80 szpak80
263
BLOG

Czy polski rząd weźmie na smycz starego propagandystę Axela Springera

szpak80 szpak80 Polityka Obserwuj notkę 3

Najwięcej informacji na temat działalności Axela Springera znajduje się zapewne w archiwach brytyjskich służb, które po wojnie przyznały mu licencję na wydawanie prasy w Niemczech.
Z niektórych tylko biogramów Axela Springera założyciela koncernu wydającego niemiecką prasę przeznaczoną na polski rynek (m.in. Fakt, Newsweek i inne) i prowadzącego niemiecki serwis internetowy przeznaczony na polski rynek (onet), dowiadujemy się, że poza tym, że pracował dla nazistowskiej propagandy w czasie wojny, to był także członkiem ochotniczej Nationalsozialistisches Kraftfahrkorps (NSKK nazistowski korpus motorowy). Korpus ten, będący często odskocznią do kariery, przez lata był przedstawiany przez jego apologetów jako apolityczna organizacja automobilowa, propagująca sporty motorowe, taka tam nieszkodliwa organizacja przy okazji zajmująca się transportem i fachowym szkoleniem kierowców..., czy nadzorem ruchu drogowego. Trybunał Norymberdze mający sądzić zbrodniarzy uznał, że nie była to organizacja kryminalna... Skorzystali na tym m.in. tacy ludzie jak Axel Springer czy inny wydawca prasy, którego firma również obecna jest w Polsce - Hubert Burda, a także np. przyszły premier Bawarii Franz Josef Strauss, kanclerz Kurt Georg Kiesinger czy socjolog Theodor Eschenburg.
W rzeczywistości Nationalsozialistisches Kraftfahrkorps był istotną częścią machiny podboju, zbrodni i eksterminacji dokonywanej przez Niemców na zajętych terenach.

Zapewne nie jest przypadkiem, że działalność niemieckiego Korpusu Motorowego jest przedstawiana za pomocą i z użyciem takich oto obrazków:
image

"Regulacja ruchu przez członka NSKK", Poznań - 17.10.1939 r. (Bundesarchiv -Posen, Regelung des Verkehrs durch NSKK)  

image

"Samochód z głośnikami samochodowymi NSKK - edukacja ruchu", okupowany przez Niemców Poznań, 10.1939 r.

"Po wojnie wielu byłych członków organizacji, wliczając prominentnych Niemców z Zachodnich Niemiec, jak Axel Springer, broniło ją [NSKK] jako najzwyczajniejszego clubu automobilowego przyrównując do ASAC (Allgemeiner Deutscher Automobil-Club e.V.). Rzeczywistość była i bardziej skomplikowana, i bardziej złowroga..."

To na początek...

Okupowana przez Niemców Polska:
"Cały wcielony do Rzeszy zachodni i północny obszar Rzeczypospolitej objęty został terrorystyczną operacją Tannenberg (Unternehmen Tannenberg). Operacja, określana również jako Intelligenzaktion, miała na celu polityczne oczyszczenie zdobytego terenu. Do jej przeprowadzenia na tereny okupowane wysłano 6 operacyjnych grup policji bezpieczeństwa (Einsatzgruppen Sicherheitspolizei), łącznie 2.700 funkcjonariuszy. Zadaniem Einsatzgruppen Sipo było "unieszkodliwienie" (unschiidlichen) polskich warstw przywódczych, polskich patriotów, inteligencji oraz osób wrogo nastawionych do reżimu okupacyjnego. Grupy operacyjne Sipo w oparciu o listy proskrypcyjne sporządzone jeszcze przed wrześniem 1939 r. przeprowadzały masowe aresztowania - w pierwszej kolejności - byłych powstańców wielkopolskich, oficerów, księży katolickich, nauczycieli, urzędników, działaczy politycznych, członków PZZ, TG "Sokół", SN, ZHP. Lista obejmowała ponad 61 tysięcy Polaków, których postanowiono "unieszkodliwić". Lista uzupełniana była przez komisje miejscowego Selbstschutzu, których zadaniem było wskazywać i wydawać Polaków, będących w kręgu zainteresowania policji hitlerowskiej. Obok członków Selbstschutzu, grupy operacyjne SS korzystały ze strony miejscowych Niemców z dużego wsparcia grup NSKK."

Axel Springer nie został powołany do "służby wojskowej", ze względu na "trwałe inwalidztwo", jak głosi opowieść otrzymał lub uzyskał tzw. czerwoną kartkę, zwalniającą od "służby wojskowej".

Ponownie okupowana przez Niemców Polska:
"W dniu 5 grudnia 1939 r. Himmler rozwiązał Selbstschutz. Funkcjonariusze rozwiązanej formacji, których nie przyjęto do SS, mogli jeszcze szukać szans w NSKK, czy NSFK. Narodowosocjalistyczne organizacje: samochodowa i lotnicza właśnie w grudniu 1940 r. rozpoczęły nowy zaciąg do swoich szeregów".

Już we wrześniu 1939 r. szybko rósł w Gnieźnie oddział brunatnych koszul spod znaku NSKK. Na początku było zaledwie 70 "zmotoryzowanych szturmistów", lecz po przybyciu Niemców etnicznych z krajów bałtyckich, ich liczba potroiła się. Powstał nawet precedens, bo jeden z Niemców bałtyckich zajął wyższe stanowisko. Doktor Wladimir Lisienko Nikolajew został mianowany lekarzem oddziału NSKK (Sturmarzt). Wkrótce dr Nikolajew awansował na stanowisko szefa powiatowego urzędu ds. polityki rasowej (Kreisamtsleiter fur Rassenpolitik). W dniu 25 września 1939 roku oddział Narodowosocjalistycznego Korpusu Kierowców wraz z policją i członkami SA przeprowadził pierwszą łapankę wśród ludności na ulicach Gniezna.
Do końca 1940 roku liczba "szturmistów NSKK" w powiecie gnieźnieńskim wzrosła do 400, z tego w samym mieście Gnieźnie było ich 190".

"Nad ranem przybywało do mieszkania, domu, lub na teren gospodarstwa, co najmniej dwóch lub trzech uzbrojonych Niemców, byli to SS-manni, Selbstschutzleute, żandarmi, funkcjonariusze policji ochronnej, członkowie NSKK i innych formacji, którzy komunikowali Polakom, że na podstawie rozkazu komisarza całe ich mienie nieruchome i ruchome zostało skonfiskowane, a oni podlegają natychmiastowej eksmisji. Całą rodzinę oraz domowników zamieszkujących na terenie danej posesji hitlerowcy gromadzili w jednym z pokoi lub ustawiali pod ścianą na podwórzu i odczytywali im "akt konfiskaty". Czasami taką ulotkę doręczali wysiedlanemu. Ulotka zawierała ostrzeżenia o karach, jakie grożą za złe wykonanie tego rozkazu oraz skąpy wykaz rzeczy, które wolno było zabrać ze sobą w bagażu. Niejednokrotnie wybierano tylko jedną osobę do pakowania pod nadzorem rzeczy dla całej rodziny, a wszyscy domownicy, jeszcze całkowicie nie ubrani, gdyż w nocy wyrzuceni zostali z pościeli, stali wiele minut na mrozie. Wśród tak oczekujących były także małe dzieci i 80-letni staruszkowie. Każda osoba mogła zabrać tylko jedną walizkę lub pakunek ręczny. Nie wolno było korzystać z jakichkolwiek wózków, nawet dziecięcych. Wysiedlany musiał, bowiem własnoręcznie nieść walizkę nawet przez wiele kilometrów. Sytuacja była beznadziejna, gdy wysiedlano matkę z kilku małymi dziećmi (ojciec bardzo często był w niewoli lub w więzieniu). Niemowlęta lub kilkuletnie dzieci, nie tylko nie były zdolne do niesienia bagażu, lecz często trzeba je było nieść na rękach".

image

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka