szpak80 szpak80
574
BLOG

Ostatnie chwile Lawrence'a z Wywiadu

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W sobotę 13 maja 1935 r. płk. Thomas Edward Lawrence, mniej lub bardziej legendarny angielski agent, od lat używający przybranego nazwiska Shaw, a znany jako "Lawrence z Arabii", "wyjechał na swoim motocyklu [Brough Superior SS100] z Clouds Hill [gdzie mieszkał] do obozu w Bovington, lecz kiedy wracał do domu skręcił w bok by uniknąć potrącenia dwóch jadących na rowerach chłopców, wyleciał przez kierownicę, gruchocząc sobie czaszkę. Nigdy nie odzyskał przytomności i zmarł 6 dni później.

Na jego pogrzeb w Dorset przybyło wielu dostojnych żałobników, wśród nich był Winston Churchill, a jego nagrobek po prostu odnotowuje, że był stypendystą All Souls College Oxford."

(T.E. Lawrence, To Arabia and back, BBC)

Niezbędne rekwizyty:


Śmierć płk. Lawrence'a z Wywiadu

Lawrence i SS100

 

Śmierć płk. Lawrence'a z Wywiadu
Brough Superior SS100 na wypożyczeniu w Imperial War Museum w Londynie

***

Z epoki.

"Zmarły po którym nie noszą żałoby. Zagadka zgonu pułk. Lawrence'a

Dziennik paryski "Le Journal" ogłasza artykuł p. Aleksandra Petit o wynikach jego dochodzeń na temat zgonu podpory angielskiego wywiadu zagranicznego pułk. Lawrence'a, który w połowie maja padł jakoby ofiarą wypadku motocyklowego. Istnieje jednak podejrzenie, że śmierć ta była fikcją, mającą na celu ułatwienie mu dalszej działalności.
P. Aleksander Petit rozpoczyna od nakreślenia obrazu obecnych [1935] stosunków w Abisynji i żywej agitacji, rozwijanej wśród krajowców w tych częściach kraju, które są domeną wpływów angielskich. Ci, którzy na miejscu obserwują ową agitację, widzą w niej metody bardzo znane, te same, któremi w Palestynie zwalczano wpływy francuskie, a wielu utrzymuje, że wszystko odbywa się tak, jakgdyby pułk. Lawrence z "Intelligence Service" nie umarł [kultura korporacyjna, stałe warianty gry...]. Trudno zaprzeczyć - czytamy dalej - że uważne zbadanie okoliczności, towarzyszących śmierci pułk. Lawrence'a, wykazuje jasno, iż wszystko odbyło się tak, jakgdyby chciano pochować pod jego nazwiskiem ofiarę banalnego wypadku motocyklowego, dobrze dobraną, gdyż nieznaną i prawdopodobnie pozbawioną rodziny.
Żaden dziennikarz nie był obecny przy ostatnich chwilach motocyklisty Shawa, o którym utrzymują, że był to Lawrence i z wyjątkiem trzech, czy czterech ajentów Intelligence Service, nikt, absolutnie nikt, nie widział go, umierającego, zwłoki zaś pochowano tak, że znowu nikt ich nie oglądał.
W poniedziałek, 13 maja 1935 r. na jednej z szos w południowej Anglji motocyklista, chcąc wyminąć cyklistę, uległ straszliwemu wypadkowi. Nieprzytomnego przewieziono do szpitala wojskowego w Wool, gdzie lekarze stwierdzili liczne pęknięcia czaszki. W mniejwięcej 48 godzin po wypadku dzienniki doniosły, że ów motocyklista miał przy sobie dokumenty na nazwisko Shawa, żołnierza 2-giej klasy, lecz, że w istocie był nim pułk. Lawrence z Intelligence Service, głośny w całym świecie z powodu swej roli podczas i po wojnie. Te same dzienniki podkreślały, że przed pokojem pułk. Lawrence'a postawiono natychmiast żołnierzy z bagnetami na karabinach i nie dopuszczono do rannego żadnych odwiedzających.
Wypadek ten wywołał duże wrażenie w całej Anglji, w której żywiono dla Lawrence'a głęboki podziw i szacunek. Wówczas jednak, gdy ranny przez sto czterdzieści godzin walczył w szpitalu ze śmiercią, władze zachowały co do jego stanu najzupełniejsze milczenie. Dopiero w niedzielę, 19 maja dzienniki przyniosły wiadomość o jego śmierci, która nastąpiła tegoż dnia o ósmej rano. Jednocześnie tłumaczyły bardzo szczegółowo, że Lawrence, fantasta i mizantrop, chciał, aby go pozostawiono w spokoju i dlatego żył od pewnego czasu samotnie w wiosce Cludshills koło Moreton pod nazwiskiem Shawa, żołnierza drugiej klasy.
Dlaczego taka zmiana nazwiska? Niewątpliwie Lawrence posiadał tyle wpływów, aby móc to uczynić za zgodą władz wojskowych, ale nazwisko Lawrence jest wystarczająco rozpowszechnione w Anglji, aby nie ściągać na siebie uwagi, o ile nie poprzedza go tytuł pułkownika. Wybór rannego był doskonały, ponieważ, choćby jakimś cudem pozostał przy życiu, nie mógłby w żadnym razie mówić. Komunikat urzędowy, rozesłany do pism w niedzielę wieczorem, stwierdzał, że "ranny, którego mózg był dosłownie poszarpany, gdyby pozostał przy życiu, nie odzyskałby nigdy mowy i utraciłby niemal całkowicie wzrok".
Istnieją jednak inne jeszcze dziwne szczegóły tej tragedji:
Przedewszystkiem złożenia do trumny dokonano w pokoju szpitalnym pod strażą uzbrojonych żołnierzy. W zamkniętej już trumnie przewieziono zwłoki pułk. Lawrence'a do Cludshills i pochowano na cmentarzu starego kościoła w Moreton. Po drugie pogrzeb owego człowieka, tak bardzo zasłużonego dla państwa, odbył się bez żadnych uroczystości, bez asysty wojskowej, bez udziału wybitnych osobistości z armji, których Lawrence był tak cennym współpracownikiem. Kilka zaledwie osób, które nie mogły niczego podejrzewać, ani niczego zobaczyć, towarzyszyło skromnemu obrzędowi. Ogłoszono, że Lawrence życzył sobie tego. A wreszcie fakt, że Lawrence'a pochowano pod nazwiskiem Shawa. Czyżby obawiał się, że nawet w grobie prześladować go będą wielbiciele? Czy może raczej trzeba było pochować Shawa dlatego, że Shaw zginął? Powie ktoś, że Lawrence miał rodzinę. Istotnie miał. Istnieje brat, którego dopuszczono do szpitala i do udziału w pogrzebie. Ten wie. Drugi brat, misjonarz w Chinach, znajdował się wraz z matką na okręcie w drodze do Anglji. Ich po powrocie musiano zawiadomić o istotnym stanie rzeczy, ale nie ujawnili tego, co wiedzą i nie ujawnią prawdopodobnie nigdy, Ale ani matka, ani bracia Lawrence'a nie noszą po nim żałoby.
Intelligence Service zaprotestuje zapewne przeciwko temu, co nazwie niemądrą legendą. Wie ona dobrze, że chyba niezwykły jakiś wypadek mógłby odsłonić tajemnicę tej tragedji, tak starannie zamglonej."

 

Ach ci Francuzi...

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura