szpak80 szpak80
1077
BLOG

Raport AK z 1943 roku i literaci (część)

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

W pracy M.J.Chodakiewicza, P. Gontarczyka, L. Żebrowskiego pt. Tajne Oblicze GL-AL i PPR. Dokumenty." W tomie 3, na stronach 192-193 został opublikowany raport jednej z komórek Armii Krajowej, dotyczy on działalności wywiadowczej PPR skierowanej przeciw Polskiemu Państwu Podziemnemu:

"dnia 18 października 1943 r.

Komuna. Komuniści tworzą kartotekę osób mających ulec likwidacji w razie przyjścia armii bolszewickiej do W-wy, ewentualnie w razie udanego powstania komunistycznego. Praca nad tą kartoteką posuwa się dość szybko naprzód dzięki dobrej organizacji wtyczek organizacyjnych, rozsianych po wszystkich ugrupowaniach i organizacjach niepodległościowych. [podkr.aut.] W znacznym stopniu dla celów informacyjnych głównie o działaczach antykomunistycznych komuna wykorzystuje inteligencję zgrupowaną w Stronnictwie Demokratycznym (otrzymałem informację niesprawdzoną dotychczas jakoby Głos Demokracji drukowany był w drukarni Kom.[unistycznej]) oraz w wolnych grupach zawodowych jak np.:
Literaci, Grupa Psychologów, Grupa Baleya, Grupa Artystów i.t.p. Metody stosowane wobec ludzi z tych grup są różne, ale zasadniczo polegają na wykorzystaniu kiepskich warunków materialnych przez zakupywanie prac i przez stałe zapomogi pieniężne oraz wywoływanie zadrażnień ambicjonalnych wykorzystują nieporozumienia na tych terenach. Sprawa ta powinna być poddana bardzo poważnej obserwacji ze względu na to, że tymi drogami komuna przenika na teren DR [Delegatura Rządu-przypis mój]. Powyższe należy potraktować poufnie, sprawa jest w rozpracowaniu i nie może się rozejść na szersze tereny.
Podał: 4098. (2)

1.AAN, 228/5-1, k. 154-155 (maszynopis)
2. NN"

Intrygujący jest ten fragment mówiący o zakupywaniu prac jako metodzie PPR: "Metody stosowane wobec ludzi z tych grup są różne, ale zasadniczo polegają na wykorzystaniu kiepskich warunków materialnych przez zakupywanie prac i przez stałe zapomogi pieniężne". Niestety nie wiem, czy zgodnie z zaleceniem autora sprawa ta została poddana bardzo poważnej obserwacji... Porzucam temat.

***

Teraz już oczywiście bez żadnego związku z powyższym. Chciałem tak pobieżnie sprawdzić sobie jak tam miały się w czasie wojny finanse literatów [dotacje, zapomogi itp], przynajmniej cześci z nich, tych aktywnych po wejściu sowietów.

Dotacje dla pisarzy przekazywane były regularnie przez polski rząd, z Londynu i rozprowadzane przez Delegaturę Rządu na Kraj. W książce "Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie" czytamy:

"Z inicjatywy Stanisława Lorenzta [...] powołane zostały "trójki" we wszystkich dziedzinach sztuki; "trójkę" literacką reprezentowali Jarosław Iwaszkiewicz, Maria Dąbrowska oraz niżej podpisany [Jerzy Andrzejwski -przyp. mój]. Miesięczne dotacje pieniężne rzeczywiście stanowiące dla wielu pisarzy podstawę egzystencji, przekazywane były do Kraju przez Londyn, a rozprowadzane regularnie aż do Powstania przez Iwaszkiewicza i przeze mnie [Jerzy Andrzejewski -przy.mój]"

Zachować się miało jedynie kilka pokwitowań, zawierały one nieprawdziwe daty (1934) i podpisy: "dziesięć złotych [czasami dwadzieścia złotych] otrzymałem za przepisywanie rękopisów". F. Goetel wspominał, że nigdy ani on, ani nikt z jego kolegów "nie uświadczył Iwaszkiewicza".

Jednak zapomogi pochodzące z Delegatury Rządu nie były jedynymi, w tej samej książce napisano, że finansowego wsparcia jako zaliczek wydawniczych udzielali: krakowski wydawca Stefan Kamiński (umowy m.in. z Jerzym Andrzejewskim, Janem Dobraczyńśkim, Czesławem Miłoszem, Stanisławem Pigoniem, Wojciechem Żukrowskim), warszawski przedsiębiorca Władysław Ryńca "i przede wszystkim Zbigniew Mitzner". Przy tym ostatnim warto chyba się na dłużej zatrzymać (warto kliknąć również we Władysław Ryńca, po wojnie m.in. wyd. Czytelnik, choć nie tylko). Za "Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie": "...i przede wszystkim Zbigniew Mitzner, który na zakup praw autorskich dla przyszłego wydawnictwa "Wisła" zdołał zmobilizować przeszło czterysta tysięcy złotych. Umowy ze Zbigniewem Mitznerem podpisywali dosłownie wszyscy - Juliusz Kaden-Bandrowski, Marceli Handelsman, Zofia Nałkowska, Leon Schiller, Leopold Staff, Władysław Tatarkiewicz, także Czesław Miłosz, Jerzy Andrzejewski i Jarosław Iwaszkiewicz. Na mocy jednej tylko umowy z 11 sierpnia 1943 roku Iwaszkiewicz wziął od Mitznera 15 tysięcy złotych za "Nowele włoskie", 10 tysięcy za tom wierszy "Ciemne ścieżki", 15 tysięcy za "Książkę moich wspomnień", 10 tysięcy za "Książki i nuty" - w sumie 50 tysięcy złotych!. Umowy ze wszystkimi autorami były sformułowane bardzo dla nich korzystnie - Mitzner nie kupował praw do tekstów, ale tylko prawo do jednego wydania, niezależnie od zadatku autorzy mieli otrzymywać zwyczajowe 15 procent od sprzedaży. "Warunki umowy, dotyczące wpłaty przez p. Mitznera pewnej określonej sumy na moje ręce, zostały całkowicie dotrzymane przez niego. Przeciwnie, ja ze swej strony nie dostarczyłem mu pewnych obiecanych rękopisów"(92) - tak wspominało wielu autorów. Wszystkie te przedsięwzięcia, w odróżnieniu od działań Delegatury, organizowano jednak jako inwestycje prywatne - nielegalne wprawdzie, ale niezwiązane z Państwem Podziemnym. Żadna z nich nie została po wojnie zrealizowana, wszystkie wypłacone w czasie wojny zaliczki pozostały więc bezzwrotnymi pożyczkami".

Z zapowiedzi audycji radiowej z udziałem syna Zbigniewa Mitznera (2009):

"Zbigniew Mitzner w czasie okupacji planował założenie po wojnie domu wydawniczego, oraz pisma literackiego pod tym samym tytułem. Na wiosnę 1943 rozpoczął tajną akcję skupywania rękopisów dla przyszłego wydawnictwa. Warunki oferowane autorom przez Mitznera były bardzo korzystne, nabywał on bowiem nie samo dzieło (honorarium wydawnicze miało być płacone osobno), a jedynie "prawo wydania dzieła". Do niektórych autorów Mitzner trafiał sam. Oni zaś z kolei pomagali w nawiązywaniu kontaktu z innymi wartościowymi i potrzebującymi pomocy twórcami. Otrzymane rękopisy z narażeniem życia przewoził, oddawał do przepisywania i przechowywał. Niektóre z nich, złożone u Antoniego Bohdziewicza celem wykonania fotokopii, spłonęły w jego mieszkaniu w czasie powstania. Inne Zbigniew Mitzner zwrócił po wyzwoleniu [tak napisali] autorom, nie roszcząc do nich żadnych pretensji i nie stawiając przeszkód w wydrukowaniu utworów w dowolnym wydawnictwie, gdyż projektowana przezeń firma nie powstała." (polskieradio.pl)

Zbigniew Mitzner (Warszawa 1910-1968 Warszawa) zadebiutować miał na łamach "Robotnika" (1928), od 1930 r. w PPS, w 1935 r. z Erykiem Lipińskim założył tygodnik Szpilki, którego był właścicielem. Z powodu publikacji wytaczano mu procesy (miał ich mieć kilkanaście), najwidoczniej sporo z nich przegrał ponieważ zebrało mu się 3 lata kary łącznej (1938). Według docenta wiki miał już, już trafić do Berezy Kartuskiej, ale nie trafił. Mitzner poza PPS należal rowniez do młodzieżówki socjalistycznej ZMNS, w ktorej w latach 1936-8 był przewodniczacym komitetu wykonawczego. Po wybuchu wojny Mitzner znalazł się w Białymstoku, gdzie miał zostać aresztowany przez NKWD a następnie zwolniony również przez NKWD, po wstawiennictwie Kazimierza Krukowskiego. Później przebywał w Wilnie gdzie zetknął się z Czesławem Miłoszem i wraz z nim zaangażował się w działalność konspiracyjną w organizacji "Wolność" założonej przez członków PPS. We władzach tej organizacji poza Mitznerem znaleźli się m.in. Feliks Gross i Stefan Arski (właśc. Artur Salman), działać w niej miał również wspomniany Władysław Ryńca. Z biografii Miłosza dowiadujemy się, że organizacja utrzymywała kontakt z przebywającym w USA Oskarem Lange. W 1940 r. część działaczy "udała się na emigrację" m.in. do USA - Feliks Gross i Artur Salman vel Stefan Arski.
M.J. Chodakiewicz o działalności Stefana Arskiego (tego z "organizacji konspiracyjnej "Wolność" z drukarnią w okupowanym Wilnie 1939/40), już po jego "udaniu się na emigrację": "W 1943 roku nagonka na Polaków posunęła się tak daleko, że główna gazeta armii amerykańskiej, Stars and Stripes, pozwoliła sobie zamieścić karykaturę polskiego oficera, który "rzekomo" zginął w Katyniu! Działo się tak głównie dlatego, że w oficjalnych i pozarządowych instytucjach amerykańskich działali agenci sowieccy, a w tym konkretnym wypadku najpewniej Artur Salman vel Stefan Arski z Biura Informacji Wojennej USA." i dalej w przypisie: "Wśród agentów komunistycznych mających bezpośredni wpływ na sprawę polską wyróżniał się Artur Salman vel. Stefan Arski, który był szefem sekcji polskiej głównego urzędu propagandowego USA - Biura Informacji Wojennej (Office of War Information). Salman i jego współpracownicy systematycznie szkalowali RP. Między innymi systematycznie powielali sowieckie kłamstwo o Katyniu. Po wojnie Salman został mianowany redaktorem naczelnym pisma Robotnik w Warszawie. Jego najbliższymi współpracowniczkami były Irena Belińska, córka Ludwika Rajchmana, wyższego funkcjonariusza PPR i urzędnika państwowego PRL, oraz Mira Złotowska, której mąż po wojnie został zatrudniony na odpowiedzialnym stanowisku w komunistycznej administracji państwowej. (...) Oskar Lange, który zarejestrowany był w sowieckim wywiadzie jako "Przyjaciel" (Friend, Drug) spełniał rolę ważnego agenta wpływu (agent of influence) od 1943 r. Lange został pierwszym ambasadorem PRL w USA." (M.J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918-1955).

Tak więc część udała się do USA, a Zbigniew Mitzner ruszył do Warszawy a konkretnie to "przedostał się" i zamieszkał. Jak wspomniano od "wiosny 1943 r. rozpoczął tajną akcję skupowania rękopisów" i jak podaje docent wiki "uczestniczył w konspiracji", niestety nie podano jakiej. Z oficjalnego biogramu Hanny Szumańskiej-Grossowej dowiadujemy się, iż od wiosny 1943 r. była ona sekretarką wydawnictwa "Wisła" Zbigniewa Mitznera (po wojnie pracowała w wydawnictwie "Czytelnik" Goldberga-Borejszy i w "Polskim Radiu").
Po latach syn Mitznera opowiedział mrożącą krew w żyłach takąhistorię:"W 1944 roku został zatrzymany przez NKWD lub UB. Odbyła się rozmowa z Jerzym Borejszą, w czasie której odebrano mu „ Szpilki”. Zakazano założenia prywatnego wydawnictwa.(...)" (Nie zacieram śladów – wywiad z Piotrem Mitznerem [UKSW, red. pisma Nowaja Polsza, swego czasu podpisał list "intelektualistów" sprzeciwiających się budowie w Warszawie pomnika ofiar rzezi OUN-UPA).
W 1945 r. Zbigniew Mitzner "powrócił do zawodu dziennikarza". Był m.in. redaktorem naczelnym "Robotnika" (12.1945 – 10.1946) na rok przed objęciem tej funkcji przez Salmana vel Arskiego. Następnie został wykładowcą na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, później dziekanem tego wydziału. Był członkiem partii komunistycznej, wyrzucono go z niej w 1955 r., przyjęto w 1963 r. Jako komunistyczny propagandysta często/zawsze pod swoim pseudonimem Jan Szeląg. Nie wiem czy udzielał się w "Polskim Radiu" (jego syn już tak), czy tylko pisał teksty, można znaleźć wzmianki o jego pracy, już po przejściu do kolejnego etapu w PRL:
"Stanisław Cat Mackiewicz wylądował w Warszawie 14 czerwca 1956 r. Jego powrotowi towarzyszyła odpowiednio przygotowana oprawa propagandowa. Rozgłos, jaki nadano powrotowi Cata, w pełnej krasie ukazał charakter propagandy reemigracyjnej (26)

(26) Zbigniew Mitzner na łamach „Biuletynu Rozgłośni »Kraj«” oznajmił, że „nie każdy nawet wybitny działacz emigracji chce być agentem, nie każdy czołowy nawet działacz emigracji chce żyć z napiwków”. Stanisław Mackiewicz „wybrał Polskę. Z matni emigracyjnej znalazł wyjście. Lotnisko na Okęciu, Dworzec Główny w Warszawie czy port w Gdyni – to wyjście stojące do dyspozycji każdego Polaka”. Zob. [Z. Mitzner] J. Szeląg, Dwa wyjścia, „Biuletyn
Rozgłośni »Kraj«”, nr 24 (33), 24 VI 1956, s.
Biuletyn IPN o PPR, nr 3-4 marzec-kwiecień 2006 r.

Sporo wzmianek jest też w Kulturze Paryskiej:
Prasa Polska Pisze:
Nowy Świat 11.01.1957 (USA)
„Nowy Świat” krytycznie o „komunistycznej tubie zwanej rozgłośnią Kraj”
Postać: Zbigniew Mitzner."

.

Mitzner z fajką i Borejsza, 1948 r. (fot. PAP)

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura