szpak80 szpak80
940
BLOG

Gang podpalaczy młynów skazany! (1936)

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Na portalu teatrnn.pl, "projektu dofinansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego", czytam nastepującą historyę....

"Historia rodzin Putterman i Hochman z Siedliszcza
 Mieszkająca w Nowym Jorku Gołda Hochman (z domu Puterman) raz do roku przyjeżdża do Polski. Odwiedza Siedliszcze, gdzie na ulicy Lubelskiej nadal stoi jej rodzinny dom. Przed wojną mieszkała tam wraz z rodzicami, pięcioma siostrami i bratem. Część trzyizbowego domu zajmował prowadzony przez Putermanów sklep wielobranżowy. W oknie, w którym dawniej była wystawa towarów – wiszą białe firanki. Z kilkudziesięcioosobowej rodziny Zagładę przeżyła tylko ona. Gołda uratowała się dzięki temu, że w styczniu 1940 roku, wraz z maleńkim dzieckiem przekroczyła wschodnią granicę. Dołączyła tam do swojego męża, Izaaka, który wcześniej musiał uciekać z Siedliszcza, w obawie przed prześladowaniami ze strony Niemców. Wojnę przeżył też kuzyn Izaaka Hochmana, Izaak Goldenson, który w 1934 roku wyemigrował zarobkowo do Brazylii, a także jego młodszy brat, Mordechaj, który wraz z narzeczoną, podobnie jak Gołda, już w pierwszych tygodniach wojny uciekł za Bug. W archiwum rodzinnym nie ma zbyt wielu zdjęć sprzed 1939 roku, w czasie wojennej zawieruchy zaginęła też większość dokumentów. Gołda Hochman, choć niechętnie wraca wspomnieniami do przeszłości, zgodziła się udostępnić czasopismu „Scrpitores” materiały dotyczące swojej rodziny oraz zdjęcia, które przetrwały wojnę. (...)

W 1913 Łaja Tau, czwarta córka Perli i Izaaka, późniejsza teściowa Gołdy, poślubiła Hersza Hochmana – młodszego brata Jozefa – męża Brańci. Łaja i Hersz mieszkali początkowo w Wólce Kańskiej. Tam w 1913 roku urodził się ich pierwszy syn, który na cześć dziadka otrzymał imię Izaak. W 1921 roku przyszła na świat córka, której nadano imię Huma. Wkrótce Hersz kupił młyn i dom w Siedliszczu, gdzie cała rodzina osiadła w 1923 roku. (...)

Po ślubie z Izaakiem Hochmanem, Gołda została w Siedliszczu, gdzie jej mąż prowadził dobrze prosperujący młyn. W 1939 roku przyszedł na świat ich najstarszy syn – Josef. Zaraz po wybuchu wojny Izaakowi udało się ujść hitlerowskiej obławie i uciec na wschód. W czerwcu 1940 roku, wraz z grupą polskich uchodźców zostali wywiezieni na Syberię. Tam urodził się ich drugi syn – Michał. W maju 1946 roku Hochmanowie przyjechali do Wrocławia, a w styczniu 1947 roku – osiedli w Lublinie. Izaak pracował w „Motozbycie”, a następnie w firmie „Odbudowa”. Synowie chodzili początkowo do szkoły żydowskiej na ulicy Wyszyńskiego, a po jej zamknięciu – do polskiej szkoły prowadzonej przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, przy ulicy Lipowej 1. W 1948 roku przyszła na świat córka Irena. W 1963 roku Izaak wraz ze wspólnikiem założył sklep motoryzacyjny, który mieścił się przy ulicy Bernardyńskiej, a Gołda sprowadziła z zagranicy eleganckie meble do ich nowego mieszkania. Szesnastego kwietnia 1968 roku, zaraz po Świętach Wielkanocnych i Pesach, Izaak dostał pismo, w którym polecono mu natychmiast zamknąć sklep. W Ministerstwie w Warszawie dowiedział się, że w Polsce nie ma dla niego miejsca. „Świat jest duży, a pan znajdzie miejsce gdzie indziej”, usłyszał od wysoko postawionego urzędnika. Gdy jego wspólnik, który był katolikiem, starał się na nowo otworzyć sklep, w urzędzie powiedziano mu, że owszem, dostanie swój sklep z powrotem, jednak pod warunkiem, że „nie będzie już żadnych wspólników, ani żadnych Hochmanów”. Piętnastego września Hochmanowie otrzymali paszporty i zgodę na wyjazd z kraju wraz z informacją, że muszą opuścić Polskę do końca miesiąca. Gołda dała ogłoszenie do „Kuriera Lubelskiego” i w ciągu kilku dni sprzedała za bezcen mieszkanie i wszystkie sprzęty. Na granicy, szukający dolarów i złota celnicy rozpruli klapy we wszystkich marynarkach Izaaka. Z Warszawy Hochmanowie pojechali do Wiednia, a stąd do Stanów Zjednoczonych. (...)"

http://teatrnn.pl/leksykon/node/151/rodziny_hochman_i_putterman_z_siedliszcza

***

A nieco wcześniej przeczytałem inną. I "mi się skojarzyło". Taką o tym, że w 1936 r...

"Donosiliśmy w swoim czasie o potwornej aferze żydowskiej w powiecie chełmskim, która wywołała niezwykle szerokie echo. Zrekapitulujemy ją tu pokrótce.
Oto w Siedliszczach pow. chełmskiego miał młyn Żyd, Hersz Hochman i prowadził go do spółki z synem, Ickiem Hochmanem. W bliższej i dalszej okolicy było sporo młynów i wiatraków, należących przeważnie do Polaków, dzierżawionych w niektórych wypadkach przez Żydów. Młyny te robiły młynom Hochmanów o tyle konkurencję ,że każdy z nich miał swoją klijentelę w swoim rejonie.
W roku 1935 Hochmanowie powzięli szatański plan. Postanowili spalić wszystkie młyny w okolicy, by zdobyć w ten sposób monopol na przemiał. Zamiar ten wprowadzili w czyn. Za pośrednictwem trzeciego Żyda, Froima Feina w Siedliszczach zbrodniarze weszli w kontakt z niejakim Zacharem Szypiłowem z Kaniwoli ["Rosjanin, mieszkający za kartą azylu, a trudniący się kradzieżami"], pow. lubartowskiego i stanęła umowa tego rodzaju, że Szypiłow za każdy spalony młyn miał otrzymać 100 zł., zaś za każdy wiatrak 50 zł. Szypiłow dobrał sobie do pomocy drugiego mieszkańca Kaniwoli, niejakiego Józefa Drozda i rozpoczęli niecne rzemiosło. Gdy upatrzyli sobie młyn, który zamierzali podpalić, usiłowali najpierw skraść pasy transmisyjne, posiadające jak wiadomo znaczną wartość.
W maju 1935 spalili młyn Karola Tewsa i Jana Rylskiego w Wólce Cycowskiej. 9 czerwca tegoż roku młyn Aleksandry Komorowskiej w Dorohuczy, wydzierżawiony Żydom. W młynie tym spłonęli żywcem dwaj dozorcy nocni — Żydzi, Moszek Borensztejn i Moszek Sylbersztajn. 24 czerwca spalili wiatrak Franciszka Malca w kolonii Mały Stasin i wreszcie 13 stycznia 1936 roku młyn spadkobierców Maksymiliana Bieńkówskiego w Świerszczowie.
Seria pożarów, których pastwą padały z reguły młyny — musiała zwrócić uwagę policji, ale wszelkie dochodzenia nie dawały rezultatu. Szypiłow urządzał się bardzo sprytnie. Szedł ze wspólnikiem niby to na ryby, i oczywiście, że gdy nad rzekami chodzi stale pełno rybaków — nie zwracali niczyjej uwagi. Czekali w ten sposób do nocy — a potem dokonywali zbrodniczego dzieła. Na sposobną chwilę dla podpalenia np. młyna w Dorohuczy, czekali przez kilka godzin, łowiąc ryby. Podpalili go wrzucając zapalone, przesycone naftą szmaty do turbiny. Po podpaleniu młyna udali się do Siedliszcz, gdzie Szypiłow otrzymał od Feina 8 zł. zaliczki, skarpety i trzewiki. Miał jeszcze być podpalony młyn niejakiego Żukowskiego, ale nie doszło już do tego.
W międzyczasie, gdy policja poszukiwała sprawców podpaleń — wspólnik Szypiłowa, Drozd, nieostrożnie się kiedyś przed kimś wygadał o będących w ich posiadaniu pasach transmisyjnych. Szypiłow, bojąc się, by lekkomyślność wspólnika go nie zgubiła — zamordował go skrytobójczo.  Trup Drozda został znaleziony i tym razem policji udało się wytropić mordercę. Przy badaniu motywów zbrodni — wyszły na jaw wszystkie okoliczności, i po nitce do kłębka — śledztwo doszło do inspiratorów i właściwych zbrodniarzy, Hochmanów. Cała szajka znalazła się w potrzasku. Podczas śledztwa Szypiłow usiłował „wrobić" do sprawy niejakich Wołosa i Kunacha podając, że byli jego wspólnikami, ci jednak udowodnili swoje alibi.
Wreszcie odbył się proces, który wykazał winę podpalaczów i ich inspiratorów. Wyrok zapadł, powiedzieć by można, łagodny. Zachar Szypiłow skazany został na 15 lat więzienia za podpalenie 4 młynów, kradzież pasów i zabójstwo Józefa Drozda. Hersz Hochman, inicjator tego łańcucha zbrodni, właściciel młyna w Siedliszczach, skazany został na 15 lat więzienia i 70.000 zł. grzywny. Icek Hochman jego syn, za współudział w zbrodni otrzymał 8 lat więzienia i 20 tysięcy złotych grzywny. Froim Fein za pośrednictwo w zbrodni otrzymał 9 lat więzienia i 500 złotych grzywny. (...)" (1936)

***

Ach, zapomniałbym: Hm, ciekawe czy te dwie opowieści się łączą?

***

Gang podpalaczy młynów skazany! (1936)

Gang podpalaczy młynów skazany! (1936)

***


Jak komuś zrobiło się smutno to może sobie posłuchać trochę nostalgicznej muzyki. Co powiecie na "Konika na biegunach" w wykonaniu Michała Hochmana, nowojorczyka, "polskiego Paula Anki"? Zródło: youtube.

***

dodatki:
Historia mówiona Hochmanów o okresie walk i po walkach frakcyjnych w KPP/PPR/PZPR, opatrzone oczywiście innym hasłem niż "walki frakcyjne w PZPR"...
http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/results?action=SearchSimilarAction&eid=10885

na portalu sztetl.org, w historii miejscowości Siedliszcze (gdzie populacja żydowska baaardzo wzrosła po rozbiorach Polski) oczywiście ten "epizod" w historii społeczności nie został uwzględniony, ale czytamy tam, że "właścicielem młyna wodnego w Dorohuczy był Abram Michalik" [a water mill in Dorohucza (owned by Abram Michalik)] w cytowanym wyżej artykule "z epoki" napisane jest: "9 czerwca tegoż roku [podpalony został] młyn Aleksandry Komorowskiej w Dorohuczy, wydzierżawiony Żydom" [moja uwaga jest poczyniona przy założeniu, że w Dorohuczy był jeden młyn].
http://www.sztetl.org.pl/en/article/siedliszcze/5,history/?action=view
http://www.sztetl.org.pl/en/article/siedliszcze/5,history/?action=view&page=1
w języku polskim Hersza Hochmana i młyna brak:
http://www.sztetl.org.pl/pl/article/siedliszcze/5,historia/?action=view&page=1

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura