szpak80 szpak80
2011
BLOG

Obraza uczuć religijnych. Procesja Bożego Ciała we Lwowie 1929

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

"Komunikat policyjny stwierdził, że w przebiegu śledztwa "ustalono słuszność doniesienia" w sprawie zachowania się młodzieży żydowskiej w czasie procesji Bożego Ciała przy ulicy Zygmuntowskiej.
 Urzędowe stwierdzenie tego faktu posiada zasadnicze znaczenie dla obiektywnej, sprawiedliwej oceny [późniejszych] zajść (...).
 Fakt obrazy uczuć religijnych miał zatem miejsce. On był źródłem, przyczyną pierwszą wszelkich dalszych faktów.
 O tem wszystkiem musi się pamiętać, to wszystko musi się zrozumieć, jeśli się chce być obiektywnym i sprawiedliwym w osądzie następstw zajść.
 Otóż tego wszystkiego zdają się nie rozumieć Żydzi. Oni w swoim organie widzą tylko następstwa, reakcję ludności, względnie młodzieży, nie chcą natomiast widzieć przyczyny, źródła tej reakcji i nie chcą czy nie umieją zrozumieć zasadniczego, wyżej określonego charakteru religijnego tej przyczyny, wyjaśniającego równocześnie siłę i rozmiary reakcji."
 Słowo Polskie, 06.06. 1929.
***
W niedzielę 2 czerwca 1929, przed południem ulicami Lwowa, jak co roku, przechodziła procesja Bożego Ciała (uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej). W II RP podobnie jak obecnie był to dzień świąteczny i wolny od pracy, w roku 1929 dodatkowo, uroczystość wypadła w niedzielę. W czasie kiedy procesja przemierzała ul. Zygmuntowską z gmachu prywatnego liceum żydowskiego do biorących udział w procesji zaczęły dobiegać krzyki, śpiewy i gwizdy, a na głowy spadały odłamki tynku, cegieł i ogryzki chleba (co być może było nawiązaniem do charakteru uroczystości), na uczestników procesji miano także pluć z okien szkoły. Oburzona grupa wiernych ruszyła do bramy budynku, w którym mieściło się gimnazjum - na ich drodze stanęła policja. Katolicy wybrali spośród siebie delegację liczącą kilkanaście osób, która udała się do dyrektora szkoły żądając przeprosin i ukarania winnych, ten odmówił. O zajściu policja spisała protokół. Wieść o tych wydarzeniach, opisana następnego dnia w jednym z dzienników rozprzestrzeniła się po mieście budząc oburzenie.
Depesza rządowej agencji PAT z dn 3.06.1929:
Obraza uczuć religijnych. Procesja Bożego Ciała we Lwowie 1929
"Wczoraj (w niedzielę) w południe w czasie procesji kościelnej z racji Bożego Ciała, uczennice prywatnego gimnazjum żydowskiego przy ul. Zygmuntowskiej zachowały się niestosownie, śpiewając rozmaite piosenki, oraz, prawdopodobnie, co jest przedmiotem dochodzeń, rzucały ogryzki chleba i inne drobne przedmioty, co wywołało wielkie oburzenie wśród biorących udział w procesji.
 Na miejscu interweniowała policja. W sprawie tej toczy się śledztwo, które doprowadziło do ustalenia słuszności powyższych danych. Śledztwo postępuje naprzód i już obecnie można stwierdzić, że winę niesfornego zachowania się wobec procesji ponosi kilkanaścioro młodzieży [w org.dzieci] gimnazjum żydowskiego przy ul. Zygmuntowskiej." (Ilustrowany Kuryer Codzienny (I.K.C.), 06.06.1929)
Znaczącym wydaje się dobór słów przez państwową agencję, która potwierdza, że zajście miało miejsce, stara się pomniejszyć jego wagę ("niesforne zachowanie", "dzieci gimnazjalne"). Za zmianę w treści depeszy - w oryginale: "dzieci gimnazjum", a nie jak napisano: "młodzież gimnazjum" gazetę I.K.C.  spotkał ze strony żydowskiego Nowego Dziennika - gazety o profilu syjonistycznym – zarzut… antysemityzmu. W Nowym Dzienniku z dn. 8 czerwca pojawił się artykuł pt."Il. Kurjer Codzienny "poprawił" komunikat PAT-nej w duchu antysemickim!", gdzie piętnuje się zmianę dokonaną przez krakowski dziennik. Kurjer odpowiedział, że przecież nie używa się wyrażenia "dzieci gimnazjalne" na określenie uczniów szkół tego poziomu kształcenia, zawsze mówi się "młodzież gimnazjalna".
W poniedziałek, 3 czerwca ok. godziny 11, pod budynkiem żydowskiego gimnazjum zebrała się i zaczęła demonstrować liczna grupa ludzi, w której przeważali studenci uczelni lwowskich, według niektórych relacji prasowych z okien liceum posypały się kamienie. Doszło do walk, które spacyfikowała policja konna i piesza. Ulicę Gródecką zamknięto dla ruchu, dokonano aresztowań. Następnie ok. godz. 18 na pl. Mariackim zebrał się tłum liczący kilkaset osób (ok. 300), które udały się w stronę bożnicy na ul. Szajnochy, gdzie wybito szyby. Następnie na ul. Kościuszki, w domu koła akademickiego Emunah, także wybito szyby, stamtąd demonstranci udali się na ul. Podwale, gdzie ok. godz. 20.15 zdemolowano redakcję i drukarnię syjonistycznej gazety "Chwila", stłuczono szyby również w redakcji pisma żargonowego (jidysz) "Morgen", przy ul. Lindego. Na ul. Legionów i Kopernika doszło do starć z policją, która użyła broni białej. O godz. 19, inna grupa studentów, licząca kilkaset osób, udała się na ul. Zygmuntowską, gdzie wdarła się do gimnazjum (egzaminy maturalne), doszło do bójek, zniszczono również wyposażenie sal, policja dokonała kolejnych aresztowań (20 osób). Około godz. 21 akademicy wybili szyby i zdemolowali część pomieszczeń w żydowskim domu akademickim przy ul. św. Teresy (wg. komunikatu policji, część demonstrantów była wyposażona we fragmenty zniszczonych uprzednio mebli). W okolicach godz. 22 zapanował spokój, część demonstrantów udała się jeszcze na ul. Mickiewicza pod gmach starostwa grodzkiego, gdzie wyłoniono delegację do starosty grodzkiego Klotza z żądaniem uwolnienia aresztowanych podczas demonstracji, gwarantując spokój w przypadku spełnienia postulatu. Starosta nie przyjął delegacji. Demonstranci udali się na uniwersytet, gdzie odbył się wiec, poproszono członka Sentatu uniwersyteckiego by Skontaktował się telefonicznie z wicewojewodą (woj. Gołuchowski był nieobecny), z prośbą o interwencję w sprawie uwolnienia aresztowanych. Wicewojewoda obiecał interweniować. O godzinie 23.30 poinformowano zebranych, że starosta Klotz stanowczo odmówił i zapowiedział, że aresztowani ("w liczbie ok. 40") zostaną przekazani władzom sądowym, a w przypadku kolejnych zajść będzie je zdecydowanie tłumił. W związku z opisanymi wydarzeniami, będącymi konsekwencją wydarzeń z niedzieli 2 czerwca, aresztowano łącznie około 40 osób pod zarzutem, jak informowała PAT: "zbrodni zakłócenia porządku i oporu władzom".
Redakcja żydowskiego dziennika "Chwila", w memoriale złożonym w MSW oszacowała swoje straty na 150 000 zł., a rzeczoznawcy rządowi, którzy po pewnym czasie udali się na miejsce wycenili je na 6 000 zł.
We wtorek przed południem kilkudziesięciu studentów pojawiło się ponownie przed gmachem starostwa grodzkiego, domagając się zwolnienia zatrzymanych z aresztu, (ostatecznie miało ich być 38), starosta odpowiedział, że znajdują się już oni w gestii sądu. W sprawie zatrzymanych studentów interweniować mieli także rektorzy uczelni lwowskich. Część aresztowanych umieszczono w więzieniu śledczym przy ul. Kazimierzowskiej, ich przesłuchania rozpoczęły się o godz. 15, a skończyły się po północy, prowadził je sędzia śledczy Niementowski. Prasa informuje, że decyzja w sprawie ewentualnego zwolnienia ma zapaść w środę, pod uwagę ma być brana okoliczność końca roku akademickiego i związana z tym konieczność zdawania egzaminów, podano także informację o zezwoleniu prokuratora na dostarczenie im skryptów i książek do nauki i udostępnieniu więziennej sali szkolnej. Do zarządu więzienia zgłaszali się studenci dostarczając zatrzymanym paczki.
 Aresztowani (zarzut "zbrodni uszkodzenia cudzej własności i opór władzy"): Akademicy (28): Stanisław Chowaniec, Piotr Flak, Julian Kreitenberg, Witold Gudźwa, Zdzisław Hanka, Julian Janiak, Jan Jaskólski, Albin Jastak, Augustyn Jęczalik, Tadeusz Guszczyński, Arseniusz Kojkinow, Adam Kochański, Tadeusz Kossowski, Władysław Kot, Kazimierz Ożdrzyński, Teodor Parnicki, Tadeusz Podhorecki, Julian Przepiórka, Tadeusz Sadlnicki, Henryk Skórewicz, Julian Stawiński, Dymitr Szydłowski, Józef Tarkowski, Kazimierz Widota, Adam Wisiński, Wilhelm Zarożny, Andrzej Zboiński, Władysław Żołtowski. Aresztowani nie-akademicy (3): Edmund Lipiec - monter, Włodzimierz Majer (urzędnik T.Z.U.W.) oraz...Pers o nazwisku Wardejsz. [uzupeł. - być może chodzi o wymienianego poźniej wśród zatrzymanych - Juliusza Wardejna, l.20, studenta Politechniki Lwowskiej]
Tego dnia miasto patrolują wzmocnione oddziały policji, w części z bagnetami nasadzonymi na karabiny, w podwórzu komendy zaparkowano samochody z rezerwą funkcjonariuszy. Studenci organizują zebrania, na których dyskutują nad zajęciem stanowiska wobec wydarzeń. Ostatecznie, do senatów wyższych uczelni wysłano oświadczenie, w którym zapowiedziano, że jeżeli do środy do godz. 11 aresztowani nie zostaną zwolnieni, będzie zwołany wiec ogólno-akademicki, na którym zostanie proklamowany strajk generalny. Obok rektorów wyższych uczelni, którzy poprosili wojewodę Gołuchowskiego o zwolnienie zatrzymanych z aresztu (odpowiedział, że zatrzymani pozostają w gestii sądu), wojewoda przyjął także delegacje posłów żydowskich przebywających we Lwowie. Gołuchowski oświadczył posłom, że potępia "nieodpowiedzialne jednostki" i zapewnia, że władze wydały odpowiednie zarządzenia, zapobiegające powtórzeniu się zajść i gwarantujące ochronę wszystkim obywatelom bez różnicy narodowości. Delegacja Żydów udała się także do komisarza rządu - Nadolskiego. Ten także wyraził ubolewanie. Po południu, w zniszczonych w poniedziałek pomieszczeniach, odbyła się wizja lokalna z udziałem prokuratora i sędziego sądu cywilnego, przeprowadzono dochodzenie i ustalono wysokość strat. Dzień mija spokojnie. Istotnym wydaje się wspomnieć o sytuacji politycznej panującej po przewrocie majowym. Władzy, zwalczającej opozycję, zależało na tym by w mniejszości żydowskiej mieć sojusznika w walce politycznej, zależało jej również na dobrej prasie za granicą, ze względu na formę rządów wprowadzonych po 1926 r. Drugim istotnym czynnikiem mającym najprawdopodobniej wpływ na taką a nie inną postawę władz, postrzeganą, nie tylko przez środowiska o profilu narodowym, jako prożydowską i bardzo brutalną w stosunku do protestującej młodzieży, były odbywające się w Madrycie obrady komisji międzynarodowej do spraw mniejszości narodowych. Madrycka sesja Ligi Narodów odbywała się w dniach 10 - 15 czerwca.
W środę od rana do godziny 15.00, sędzia Niemontowski ponownie przesłuchiwał niektórych aresztowanych, to miało być powodem, dla którego wydział XV okręgowego sądu karnego nie rozpatrzył sprawy ewentualnego wypuszczenia zatrzymanych. Studenci proklamowali zapowiadany strajk. Wykłady nie odbyły się na uniwersytecie, politechnice, ani w akademii weterynaryjnej. Studenci obstawili wejścia i nie wpuszczali nikogo do środka, w związku z czym doszło do kilku incydentów. W południe Lwowski Komitet Akademicki wysłał delegację (Bogdanowicz, Kwolek, Salabun, Stamper) do wojewody Gołuchowskiego "w celu przedstawienia mu rozgoryczenia panującego wśród młodzieży z powodu słownej obrazy delegacji korporantów przez starostę grodzkiego oraz z powodu trzymania 28 akademików w więzieniu śledczym"(07.06.,IKC). Delegacja nie została przyjęta przez wojewodę. Wysunięto dwa postulaty, których spełnienie zakończy strajk - zwolnienie zatrzymanych w więzieniu i przeprosiny ("danie satysfakcji") ze strony starosty. Komitet akademicki planował również wieczorem zwołać wiec, ale nie uzyskano na niego zgody, a odezwa komitetu została skonfiskowana. Zamiast wiecu kilka zgromadzeń odbyło się w mieszkaniach prywatnych. Według innej relacji prasowej wiec jednak się odbył i uchwalono utrzymanie jednolitego frontu akademickiego, aprobowano uchwalenie strajku generalnego i postanowiono kontynuować go do czasu uwolnienia przetrzymywanych, postulowano także "zamknięcie i likwidację gimnazjum żydowskiego, którego uczniowie wywołali zajścia we Lwowie" (Słowo Pomorskie, 06.07.1929). Senaty wyższych uczelni lwowskich wydały odezwę wzywającą do zaprzestania strajku, który uniemożliwia im wstawienie się za aresztowanymi oraz grozi zamknięciem uczelni przez władze. Odezwę podpisali rektorzy trzech wyższych uczelni lwowskich - Zipser, Piniński, Markowski (następnego dnia, odezwę wzywającą do spokoju i rozwagi wydają rektorzy uczelni warszawskich). Lwowski komitet strajkowy prowadził w tym dniu rozmowy z przedstawicielami innych uczelni w Polsce w celu ogłoszenia strajku powszechnego. Pojawił się także projekt wystosowania memoriału do władz, w którym za poniedziałkowe zajścia odpowiedzialność bierze na siebie cała polska młodzież akademicka. Planowano, że oświadczenie zostanie podpisane przez wszystkie korporacje studenckie. W tym też czasie pojawiła się na uczelniach Lwowa odezwa 7 organizacji akademickich, niesolidaryzujących się protestującymi, organizacji głównie lewicowych i "sanacyjnych", cieszących się znacznie mniejszą popularnością wśród studentów niż organizacje studenckie o profilu narodowym, większą za to wśród władz ("Związek Polskiej Młodzieży Demokratycznej", "Akademicki Związek Myśli Mocarstwowej", "Akademicki Związek Strzelecki", "Związek Niezależnej Myśli Socjalistycznej", "Związek Polskiej Młodzieży Ludowej", "Związek Akademicki Młodzieży Zjednoczonej", "Koło Przyjaciół Ligi Narodów"). W odezwie zarzucano, że organizatorzy "barbarzyńskich ekscesów" i protestów to "agitatorzy Obwiepolu [Obozu Wielkiej Polski]" i wzywano do zaprzestania protestów i zdania się na działania władz państwowych. Autorzy stwierdzili także, że ostatnie zajścia wykreśliły ich organizatorów ze społeczności akademickiej. Okaże się później, że część podpisanych organizacji studenckich ("Strzelec", "Myśl Mocarstwowa", "Posiew") będzie zaprzeczać, by miały cokolwiek wspólnego z tą odezwą. Niektóre polskie tytuły prasowe, w swoich środowych relacjach ze Lwowa zwracają uwagę, że działania i represje władz skierowane są wyłącznie przeciwko manifestantom, nie dotykają natomiast tych, którzy dopuścili się oraz nie zapobiegli prowokacji i profanacji w trakcie procesji idącej z Najświętszym Sakramentem (Słowo Pomorskie, 07.06.1929).
W środę (5 czerwca), o godzinie 19, adwokaci należący do Polskiego Związku Adwokatów we Lwowie odbyli posiedzenie, na którym uchwalili, że podejmą się dobrowolnej i bezpłatnej obrony uwięzionych akademików (Kilku jednak zdecydowanie zastrzegło, że się jej nie podejmą, prasa zauważyła, że byli to ci sami, którzy nie odmawiają obrony komunistom). Do obrony studentów polskich zgłosili się adwokaci: dr Jan Pieracki, dr. Stanisław Popiel, dr. Karol Argasiński, dr. Bogusław Longchamps, dr. Marian Kaliński, dr. Jerzy Rosienkiewicz, dr. Tadeusz Sokołowski, dr. Józef Hecht, dr. Antoni Nowak Przygodzki, dr. Leonard Macieliński, dr. Eugeniusz Gołogórski, dr. Alojzy Szalay, dr. Leopold Niemkiewicz, dr. Wiktor Kwiatkowski, dr. Eugeniusz Plechawski. Poseł dr. Jan Pieracki objął obronę wszystkich aresztowanych i w tym charakterze udał się do prokuratora i sędziego śledczego, by zapoznać się ze stanem sprawy.  Tego samego dnia wieczorem w mieście rozeszły się pogłoski, że kilka tysięcy studentów zamierza grupami udać się pod więzienie śledcze na Kazimierzowskiej i przez demonstrację dać znać swoim uwięzionym kolegom, że o nich pamięta. W związku z tym policja zgromadziła silne oddziały policji na ul. Karnej, a w miasto ruszyły dodatkowe patrole policji pieszej i konnej. Około godz. 20 młodzież zaczęła się zbierać, czemu starała się przeszkodzić policja. Pół godziny później z pl. Fredry ruszyła manifestacja kierując się na ul. Zybilikiewicza, gdzie w sali Tow. Pedagogicznego planowano odbycie zakazanego przez policję wiecu. Na przedzie pochodu pchano taczki, na których wieziono wielki kloc (kłodę) drewna, który miał przedstawiać starostę grodzkiego Klotza, na transparencie znalazł się napis "starosta Klotz rejuiescat in pace". Taczki z kłodą poprzedzał chór śpiewający marsz żałobny " W mogile ciemnej", za taczkami niesiono czerwony sztandar, co miało odnosić się do postawy starosty. Na miejscu pojawił się wicestarosta Nowakowski, który starał się skłonić studentów do rozejścia się - bez rezultatu. Na manifestujących ruszyła policja, rozpraszając demonstrantów kolbami karabinów. Kloc drewna zabrano na samochód i odwieziono do starostwa. Manifestanci udali się potem pod kawiarnię "Roma", gdzie przywieziono inną kłodę i powieszono na latarni, co rozbawiło gapiów. Wkrótce zjawił się patrol konnej policji, który zdjął wiszącą kłodę, ją również, jak donosiła prasa, odwieziono do starostwa. Do podobnych wydarzeń doszło mniej więcej w tym samym czasie na pl. Akademickim, gdzie ułożono stos drewna, na jego szczycie większy kloc drewna i podpalono, odśpiewując przy tym "żałośnie, bolejącemi głosami" pieśń "My pierwsza brygada…na stos…" wywołując wesołość u publiczności. W związku z tym wydarzeniem zatrzymano akademika Kazimierza Lachowskiego, który jednak niedługo potem, w nocy, został wypuszczony na wolność. Tego wieczora próbowano formować kolejne pochody, w tym pod Domem Akademickim przy ul. Łozińskiego, popularnie zwanym Łozińcem, jak również na placu Mariackim, jednak za każdym razem policja konna płazując szablami, a piesza używając kolb karabinów, udaremniała próby, podejmowano je do późnych godzin nocnych, czemu przyglądała się podniecona publiczność.
Zarząd wyznaniowej gminy żydowskiej we Lwowie w związku z zajściami spowodowanymi zachowaniem uczniów prywatnej szkoły żydowskiej podjął uchwałę o następującej treści:
"Młodzież żydowska, wychowana w duchu tradycji żydowskiej, nie jest zdolna do lekceważenia lub obrażania wierzeń i przekonań innych wyznań religijnych, ceni i respektuje uczucia religijne wszystkich warstw społeczeństwa.
Insynuacje zatem, jakoby młodzież żydowska sprofanowała procesję katolicką Zarząd Gminy Żydowskiej uważa za złośliwy wymysł, wywołany wskutek sugestii, lub też pod wpływem niezrozumiałej psychozy masy" (oświadczenie cytowało Słowo Pomorskie (09.06) za "Słowem Polskim" (06.06))
Postawę zaprzeczania i oskarżania przyjmuje wobec wydarzeń również prasa żydowska.
Rabinat Lwowski w osobach dr Lewina i dr Freunda ("inspektorzy religii mojżeszowej w szkołach lwowskich") opublikował w środę komunikat:
"Po ścisłych badaniach stwierdzono z całą stanowczością, że uczennice VI klasy gimnazjum przy ul. Zygmuntowskiej w krytycznym czasie jak zwykle zabawiały się wesoło i wyglądały przez okno, ponieważ była przerwa, nie czyniły jednak żadnych wybryków. Ustaliwszy bezpodstawność zarzutów jakoby obraziły one uczucia religijne, rabini uznali za wskazane wyniki swoich badań zakomunikować wyższym katolickim władzom kościelnym"
Starostwo grodzkie wkrótce wydało komunikat, opublikowany w porannej czwartkowej prasie, na temat spotkania biskupa z rabinami, w którym to podaje się informację, że ks. biskup miał jakoby stwierdzić, że nie wierzy w możliwość prowokacji i traktuje zachowanie się młodzieży jako zwykłą, rekraacyjną niesforność i wyraża ubolewanie z powodu wypadków jakie dotknęły obiekty żydowskie. Tego samego dnia 6 czerwca (czwartek), o godz. 16. ogłoszono list otwarty Kurii arcybiskupiej we Lwowie do wojewody Gołuchowskiego, odnoszący się do komunikatu wydanego przez starostwo i potępiający zakłócenie oraz zniewagę, które miały miejsce w trakcie procesji Bożego Ciała i braku odpowiedniej reakcji władz:
 
"(...) W tym komunikacie [starostwa grodzkiego] słowa rabinów wyrzeczone do ks. biskupa Lisowskiego są włożone w Jego usta, tymczasem ks. biskup żadnego ubolewania nie wyrażał rabinom, w meritum faktu w ogóle nie wchodził, ani też rabini, jak to jest niezgodnie z faktycznym stanem rzeczy w komunikacie starostwa lwowskiego podane, nie wyrazili ubolewania, przyszli bowiem tylko z tem oświadczeniem, że młodzież żydowska nie miała zamiaru obrażać uczuć religijnych.
Wyrażamy ubolewanie przy tej sposobności, że starostwo grodzkie, nie uważało za stosowne przed ogłoszeniem komunikatu odnieść się w tak ważnej sprawie do ks. biskupa z zapytaniem o przebieg sprawy, ażeby uchylić wszelkie wątpliwości, co do stanowiska tak polskich biskupów w tem nad wyraz bolesnem zajściu, stwierdzonem ponad wszelką wątpliwość przez organy bezpieczeństwa publicznego, jak w podanem już dzisiaj do publicznej wiadomości oświadczeniu, iż jest zgodne z potępieniem pierwszego bodaj w Polsce wypadku zakłócenia i zniewagi świętokradzkiej w publicznym obchodzie i hołdzie dla Najświętszej Tajemnicy Naszej Wiary.
 Wyrażamy przy tem nasze przekonanie, iż gdyby zaraz i bezpośrednio winni byli pociągnięci do surowej odpowiedzialności, uniemożliwiłoby się ubolewania godne zajścia, albowiem zaraz bezpośrednio daneby było zadośćuczynienie dla obrażonych uczuć religijnych.
 Przy tej sposobności zawiadamiamy Pana Wojewodę, że wobec fałszywych informacyj o naszem stanowisku w tej sprawie, obiegających dzienniki, niniejsze nasze sprawozdanie podajemy do publicznej wiadomości.
(-) Bolesław Twardowski
arcybiskup metropolita obrz. łacińsk.
(-) Józef Teodorowicz
arcybiskup metropolita orm.-katol.
(-) Franciszek Lisowski
biskup-sufragan lwowski"
 
Treść listu sprawiła, że studenci postanowili złożyć hołd biskupom, zebrali się w czwartek (6 czerwca) o godz. 20 na pl. Akademickim i ruszyli pochodem pod pałac ks. arcybiskupa Twardowskiego przy ul. Czarneckiego. W sali recepcyjnej przybycia akademików oczekiwali biskupi - autorzy listu. "Delegacja wyraziła swój hołd, który arcybiskupi przyjęli", w tym czasie przed pałacem manifestowano na rzecz biskupów.
 
 
Innym przykładem posłużenia się duchownym tym razem w celu zaprzeczenia, że doszło do jakichkolwiek zajść w dniu procesji, jest sprawa wywiadu, którego miał rzekomo udzielić sanacyjnej "Gazecie Porannej" ( publikacja 4 lub 5 czerwca) kanonik kościoła św. Anny, celebrans procesji Bożego Ciała - ks. Wincenty Rokicki. W wywiadzie tym napisano, że według niego "procesja miała spokojny przebieg, a jedynie w chwili, gdy czoło procesji wychodziło na ulicę Gródecką do jego uszu doszły jakieś okrzyki. Ks. Rokicki nie zwrócił na nie uwagi i doprowadził uroczystość do końca. Dopiero znacznie później do uszu jego doszły pogłoski o jakiejś prowokacji, czemu jednak nie dawał wiary, uważając, że pogłoski są nieprawdziwe. Jeżeli zaś doszło do jakichś wybryków nieodpowiedzialnych jednostek to władze na drodze legalnej powinny je ukarać." (IKC publ. 06.06).
Narodowy "Lwowski Kurier Poranny" (gazeta, która jako pierwsza opublikowała informacje o zajściu w niedzielę) w dniu 06 czerwca zamieścił list otrzymany od księdza Rokickiego, w którym odnosi się on do publikacji dziennika sanacyjnego:
"W związku z notatką we wczorajszej "Gazecie Porannej" na temat moich informacyj o przebiegu zajść w czasie niedzielnej procesji - stwierdzam:
1) żadnego wywiadu "Gazecie Porannej" nie dawałem;
2) zwrócił się jedynie telefonicznie do mnie redaktor tego pisma w poniedziałek wieczorem z prośbą o moje wrażenia z przebiegu zajść;
3) opowiedziałem je pokrótce, tak, jak sam widziałem, idąc na końcu długiej procesji, obejmującej prawie całą ul. Zygmuntowską. Nie wykluczam jednak wypadków stwierdzonych ponad wszelką wątpliwość przez świadków i komunikat policyjny, a których ja nie zauważyłem, tem bardziej, że ludzie wszyscy śpiewali w towarzystwie orkiestry.
 (-) Ks. Rokicki Wincenty, proboszcz kościoła św. Anny we Lwowie"
(za: Słowo Pomorskie, 09.06.1929)
W relacjach z piątku (07.06) podaje się informację, że na wolność wypuszczono 4 osoby spośród aresztowanych, w stosunku do pozostałych (komunikat MSW mówi o 28), zatrzymanych w poniedziałek, prowadzone jest śledztwo sądowe, sędzia Dunikowski przesłuchiwał świadków zajść do późnych godzin nocnych, potem również w piątek. Uwięzieni Studenci otrzymują wsparcie od kolegów (jedzenie, książki, gazety).
 Do Lwowa przyleciał minister spraw Wewnętrznych gen. Sławoj Składkowski, aby zorientować się w sytuacji. O wizycie dowiedzieli się akademicy, ich Lwowski Komitet Akademicki starał się o spotkanie, ale jego delegacja została poinformowana przez radcę (Reiss), że minister odleciał godzinę wcześniej do Warszawy. MSW wydało komunikat, w którym stwierdziło, że o "świadomej chęci jakiejkolwiek prowokacji uroczystości religijnej ze strony uczennic żydowskich nie może być mowy" za argument, że nic się nie wydarzyło ma również świadczyć fakt, że "reakcja na zachowanie uczennic nastąpiła dopiero w dniu następnym", komunikat przemilcza fakt interwencji policji oraz spisania protokołu policyjnego tuż po wydarzeniach, jak również zdaje się deprecjonować wcześniejsze komunikaty oficjalne, w których po śledztwie policji potwierdzono zgłoszone zarzuty. Dodatkowo warto wspomnieć, że prezes Ligi Katolickiej z kościoła św. Anny, po zebraniu relacji naocznych świadków wniósł je do starostwa grodzkiego i do kuratorium, a w odpisie - do władz wojewódzkich, „tak, że w poniedziałek z rana, pisma były już w odnośnych władzach złożone” (Głos Narodu nr 150).
Po południu, w piątek odbyła się procesja eucharystyczna przy licznym udziale studentów, wierni dotarli do katedry lwowskiej, gdzie wieczorem uformował się pochód, na którego czele szło 200 studentek. Pochód przeszedł przez miasto, rozwiązał się na ul. Piłsudskiego w okolicy domu akademickiego. Za demonstrantami jechały samochody ciężarowe z policją. Po godz. ponownie zaczęły się zbierać grupy korporantów w różnych punktach śródmieścia (ul. Akademicka, pl. Mariacki, ul. Pułaskiego, pl. św. Zofii, pl. Targów Wschodnich), cześć manifestantów wyposażona była w transparenty (w tym karykatury), byli rozpędzani przez policję, do godz. 23 dochodziło do walk. Większe starcia miały m.in. miejsce pod hotelem George, gdzie korporanci używając kamieni i lasek starli się z policją, której na pomoc ruszyli inni funkcjonariusze posługując się przy tym kolbami karabinów, bagnetami i szablami. W okolicach parku Kilińskiego również doszło do ataku policji. Łącznie w tych 2 starciach rannych zostało 17 osób, ranni zostali studenci i studentki oraz osoby postronne i 4 policjantów, plus jeden kontuzjowany. Policjanci mieli rany tłuczone od lasek i kamieni pozostali rany kłute i cięte od bagnetów i szabel. Ranni zostali m.in. policjant Zub, studenci: Ostrowski, Wendrychowski, Terlecki i Daszyński. Na pl. Mariackim policja konna dwukrotnie szarżowała na studentów.
Ze studentami lwowskimi solidaryzują się akademicy w innych miastach - Kraków, Poznań, Warszawa, Wilno, Lublin. Na ogólno-akademickim wiecu na Uniwersytecie zwołanym 7 czerwca przez Krakowski Komitet Akademicki w sprawie zajść lwowskich, zebrali się studenci "w liczbie jakiej tu jeszcze nie widziano" - 3 000 osób (według innych relacji ponad 1 000, w Krakowie zakończyły się już zajęcia i wielu studentów wyjechało z miasta). Wiec poprowadził w imieniu organizatorów - Klimecki wnioskując o utworzenie prezydium z złożonego z przedstawicieli najważniejszych organizacji studenckich, z przedstawicielem jednej z nich - Nowickim, na czele. Komuniści zaproponowali konkurencyjną listę, którą poparło kilkanaście głosów. Krakowski Komitet Akademicki zaproponował rezolucję o następującej treści:
Młodzież akademicka zebrana na wiecu ogólno-akademickim w sali Kopernika Collegium Novi w dniu 7 bm.:
1) potępiając niesłychaną prowokację młodzieży żydowskiej, która jest pierwszym w Polsce wypadkiem zakłócenia i zniewagi świętokradczej publicznej katolickiej procesji, żada natychmiastowego zamknięcia gimnazjum żydowskiego, którego młodzież dopuściła się tego ohydnego czynu.
2) solidaryzując się z młodzieżą lwowską, która wystąpiła w obronie najświętszych ideałów, drogich każdemu Polakowi, wyraża tejże młodzieży uznanie i przesyła zapewnienie, że całą duszą stoi po jej stronie i udzieli jej wszelkiego poparcia, jakiego będzie żądała, oraz domaga się natychmiastowego wypuszczenia na wolność aresztowanych kolegów.
3) wobec niebywałych słów użytych pod adresem lwowskiej młodzieży akademickiej przez starostę grodzkiego Klotza, żąda udzielenia młodzieży akademickiej natychmiastowej satysfakcji za wyrządzoną obrazę, oraz usunięcia starosty, który sobie pozwolił na takie wystąpienia.
4) wyraża pogardę prasie żydowskiej oraz tym odłamom prasy polskiej, które starają się zataić lub zbagatelizować prowokację żydowską i występują przeciw polskiej młodzieży akademickiej walczącej o swoje najświętsze przekonania
5) Wyłamującym się od obowiązku solidarności nielicznym grupkom młodzieży, w chwili, gdy cała młodzież akademicka walczy o swój honor wyraża głęboką pogardę"
Rezolucja ta została uchwalona (przeciw padło sto kilkadziesiąt głosów). Konkurencyjne odezwy zgłosili komuniści (ze względu na treść kurator wiecu prof. Nowak nie zezwolił na jej głosowanie) oraz organizacje studenckie młodzieży lewicowej, prorządowej i pacyfistycznej uzyskały one poparcie zbliżone do liczby głosów, które padły przeciw cytowanej wyżej i przyjętej rezolucji ("sto kilkadziesiąt"). Na sali wzniesiono kilka pojedynczych prowokacyjnych okrzyków przeciw młodzieży lwowskiej.
Wiec zakończył się okrzykami: Cześć Lwowowi, Cześć młodzieży lwowskiej.
W Poznaniu przy równie licznie zgromadzonych studentach, po wiecu, który musiał odbyć się poza uczelnią (podwórze Domu Akademickiego) uformowano manifestację, do której przyłączyli się gapie, doszło do zajść z wybijaniem szyb. Zatrzymano 37 osób, aresztowano 23 (w tej grupie tylko 2 studentów), resztę po przesłuchaniu wypuszczono.
 Rezolucję o podobnej treści do krakowskiej uchwalano w innych miastach akademickich, w Lublinie i Wilnie podjęto decyzję o strajku, solidaryzując się z akademikami lwowskimi i ich postulatami. W Warszawie Naczelny Komitet Akademicki zwołał wiec na sobotę, władze uniwersytetu cofnęły swoją zgodę w piątek wieczorem, organizatorzy poinformowali władze uczelni, że nie są już w stanie przekazać dalej komunikatu o odwołaniu sobotniego wiecu. Na dziedzińcu uniwersytetu zebrało się 4 000 akademików, ogłoszono studentom decyzję władz uczelni. W imieniu organizatorów (NKA) przemówił Arlitewicz [Jan, WSH, obecnie SGH] informując, że Komitet wiec odwołuje i udziału w jego organizowaniu nie bierze, po przyjęciu tego oświadczenia zadecydowano by korzystając z licznego uczestnictwa "zadokumentować swoje stanowisko".
Obraza uczuć religijnych. Procesja Bożego Ciała we Lwowie 1929
Obraza uczuć religijnych. Procesja Bożego Ciała we Lwowie 1929
 
Przemawiał Harusewicz [Mieczysław?], który podkreślił konieczność solidarnego wsparcia w obronie lwowskich kolegów. Podłoże i przyczyny zajść przedstawił Tadeusz Piasecki mówiąc o profanacji procesji Bożego Ciała przez żydowską młodzież gimnazjalną i brak przeprosin za nie dla katolickiego Lwowa, opisał postawę starosty Klotza i jego słowa pod adresem akademików, których to słów starosty Klotza - jak opisywała warszawski wiec prasa - "w relacji dziennikarskiej ze zrozumiałych względów przytoczyć nie można". Wszystko to spowodowało kolejne demonstracje ze strony studentów i kolejne represje policji. Wzniesiono okrzyk na cześć młodzieży akademickiej Lwowa. Następnym mówcą był Jan Mosdorf, potępił on w ostrych słowach stanowisko odłamu polskiej prasy, "która ośmiela się nazywać akcję młodzieży lwowskiej mianem działalności partyjnej. Zrodzić się taka opinja może jedynie w umysłach drewnianych [nawiązanie do starosty Klotza?], nieumiejących nic wyczuć, ni zrozumieć.". W uchwalonej później rezolucji znalazł się fragment odnoszący się do kwestii poruszanej przez J. Mosdorfa: "Młodzież polska piętnuje stanowisko prasy sanacyjnej, stojącej po stronie żydowskiej przeciwko rodakom i stwierdza, że oszczerstwa najemnych pismaków wrogich honorowi Polski i świętościom religijnym, dotknąć nikogo nie mogą". Jako ostatni przemawiał Stopczyk [Janusz, przew."Bratniej Pomocy" w WSH] - opowiadał o tym, co spotyka lwowskich studentów, jego przemówienie zgromadzeni przerywali okrzykami. [Mówcy]
Zapowiedziano energiczną walkę o numerus clausus i bojkot Żydów w przyszłym roku akademickim, zgłaszano również te same żądania, co we Lwowie i innych miastach, domagano się przeprosin i dymisji starosty Klotza. Na zakończenie wyrażono cześć biskupom lwowskim i rektorom uczelni we Lwowie i Warszawie za ich stanowisko wobec władz i wzięcie w obronę akademików. Przed rozejściem się odśpiewano Rotę i Hymn Narodowy.
 We Lwowie, w sobotę 8 czerwca Komitet Akademicki wydaje odezwę wzywającą do zaprzestania wszelkich wystąpień, stwierdzając, że wystąpienia studenckie są wykorzystywane przez komunistów. Np. w trakcie piątkowych zajść, oraz w Domu Techników rozrzucono ulotki z podpisem "Koła Akademickiego i Szkolnego Związku Młodzieży Komunistycznej Zachodniej Ukrainy". Wieczorem odbył się wiec, który zgromadził 2000 osób, nie doszło po nim do żadnych zajść.
W niedzielę Episkopat wydaje odezwę do młodzieży akademickiej wzywającą do zakończenia strajku, zapewniając jednocześnie, że wstawi się za przetrzymywanymi w więzieniu studentami:
"Droga młodzieży!
Zaufanie, jakie nam okazałaś, Młodzieży Kochana, hołd, jaki nam w tych dniach złożyłaś i Twoja wiara, jak to we wczorajszym Eucharystycznym pochodzie tak prześlicznie udział wzięłaś - wszystko to razem skłania nas do odezwania się do Ciebie w tem poczuciu naszem i w tem przeświadczeniu, że znajdzie u Ciebie, Młodzieży Kochana, zrozumienie i posłuch. Dzisiejsze nasze odezwanie się, Młodzieży Droga, jest aż nadto usprawiedliwione, zarówno wypadkami ostatniemi, jak i względem na Twoje dobro, które bardzo Nam na sercu leży.
 Wiemy o tem, że w zajściach ostatnich nie jakieś względy partyjne grały u Ciebie rolę. Mieliśmy też niezbite dowody i świadectwa najpoważniejszych świadków na to, jak wielka była zniewaga Najświętszych chrześcijańskich uczuć i że ona właśnie była miarą Twoich motywów Młodzieży nasza, a o ileby nawet miały się sprawdzić pogłoski na Wasz obiegające rachunek i o ileby istotnie w tym czy owym wypadku szlachetne oburzenie i krewkość posunąć miały kogokolwiek z Was do zajść ubolewania godnych, to znając Was, jesteśmy przekonani, że nawet i w tym wypadku Wy pierwsi byście tego nie wywołali. Wiemy też o tem, jak Wam dolega los Waszych niektórych kolegów, którym ostatnimi Waszymi wystąpieniami dopomóc pragnęliście.
 To wszystko wzięliśmy pod naszą rozwagę i tem są nam cenniejsze wartości serc Waszych, tem żywiej nas obchodzi dobro Wasze i dlatego tem goręcej wzywamy Cię Młodzieży Droga, abyś strajku zaczętego poniechała.
 Nie będziemy się rozwodzić obszernie nad poważniejszym względem na dobro Twoje i dobro samej sprawy, o Młodzieży, które przez dalsze przeciąganie strajku ucierpiałoby nadmiernie. Wierz nam, Młodzieży Droga, że tylko najpoważniejsze względy każą nam Ciebie przestrzec i na wszystko Cię wezwać, abyś za wezwaniem naszem poszła, a my z naszej strony uczynimy w tej sprawie wszystko co się tylko da i mamy nadzieję, że w razie posłuchu nam, o którem na chwilę nie wątpimy, instancja nasza próżna nie będzie.
Podpisano: Arcybiskup Twardowski, arcybiskup Teodorowicz, biskup Lisowski"
Syjonistyczny krakowski "Nowy Dziennik" zarówno wcześniejsze oświadczenie Episkopatu jak i cytowaną wyżej odezwę określa mianem "enuncjacji" przytacza je, ale "nie zamierza komentować"
Wydział śledczy we Lwowie odesłał akta w sprawie prowokacji żydowskiej do prokuratora. W materiale śledczym znajdują się zeznania kilkudziesięciu świadków (50), którzy stwierdzili fakt rzucania na procesję odpadkami i plucia. Przez całą niedzielę prokuratura miała odbywać w tej sprawie naradę.
10 czerwca wieczorem, akademicy wybili w Warszawie szyby w lokalu prorządowego "Kurjera Porannego" przy ul. Marszałkowskiej. Policja zatrzymała jedną osobę, którą wnet oswobodzili koledzy.
W poniedziałek trwają narady Lwowskiego Komitetu Akademickiego, ponieważ Komitet nie uzgodnił ostatecznego stanowiska w sprawie zakończenia strajku, na wieczór zwołano wiec ogólno-akademicki, który miał podjąć decyzję. Wiec nie odbył się z powodu deszczu (jako miejsce wybrano podwórze Politechniki Lwowskiej). Podjęcie decyzji przeniesiono na wtorek. Tego samego dnia sędzia Dunikowski przekazał oskarżonych do dyspozycji sędziego Sokołowskiego, a ten podjął decyzję o zwolnieniu z więzienia śledczego na Brygidkach dwóch kolejnych spośród aresztowanych tydzień wcześniej akademików - Tadeusza Karpińskiego i Leopolda Dutkiewicza. Studenci lwowscy wprowadzili nową odznakę - kawałeczek drewienka (klocek) na sznurku. Pojawił się też pomysł utworzenia nowej organizacji: Akademickiego Koła Brygidkarzy, którego członkiem będzie mógł zostać tylko ten, kto trafił do więzienia w czerwcu w wyniku opisywanych wydarzeń z czerwca 1929 r.
We wtorek, w południe,  na Uniwesytecie Lwowskim, odbyły się konferencje z udziałem rektorów i przedstawicielami studentów. Lwowski Komitet Akademicki ogłosił przerwanie strajku. Rozprowadzano ulotki podpisane przez L.K.A. nawołujące do powrotu do nauki. O 12 straż strajkowa odeszła od bramy Politechniki. Strajk na Uniwersytecie przerwano dopiero wieczorem (godz. 16-18) po początkowo burzliwym wiecu ogólno-akademickim, przy dużym udziale rektorów, których słowa (a zwłaszcza "szczególnie wzruszające przemówienie" nowego rektora Politechniki prof. Weigla) uspokoiły i przekonały ostatecznie studentów do przerwania strajku.
Akademicy lwowscy napisali list do Arcybiskupów:
"Najczcigodniejsi Arcypasterze!
Do głębi wzruszeni i miłością i zrozumieniem nas przez Wasze Ekscelencje za list, wydany do polskiej młodzieży akademickiej w chwili ciężkiej walki o nasze najświętsze sprawy, z całej duszy dziękujemy za te słowa silne, wyniesione ponad wszelkie ludzkie względy, tak sprawiedliwe i tak pełne miłości. Nie omyliły się Wasze Ekscelencje, skoro wyraziły przekonanie, że za wezwaniem Ich wszyscy pójdziemy. Ufając w zupełności Ich doświadczonej o dobro całej młodzieży polskiej trosce, zapewniamy Wasze Ekscelencje o naszem wdzięcznym oddaniu i najgłębszej czci i donosimy Waszym Ekscelencjom, że na Ich życzenie i wezwanie strajk z dniem dzisiejszym porzucamy.”
-Lwowski Komitet Akademicki"
Drugi list skierowano do studentów Wilna, Warszawy, Poznania, Lublina i Krakowa:
"Do wszystkich komitetów miejscowych wszystkich środowisk akademickich w Polsce.
Lwowski Komitet Akademicki imieniem ogółu polskiej młodzieży akademickiej Lwowa, składa Wam koledzy, serdeczne podziękowanie za objawy solidarności i wzywa Was byście wraz z nami, poszli za głosem Dostojnego Episkopatu nawołującego nas do przerwania strajku.
-Lwowski Komitet Akademicki"
W czwartek wypuszczono z więzienia kolejnych 4 studentów.
W piątek 14 czerwca z inicjatywy Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie" we wszystkich miastach uniwersyteckich wezwano do masowego udziału w uroczystościach oktawy święta Przenajświętszego Serca Jezusowego. Uroczystości miały być także aktem ekspiacji po profanacji procesji Bożego Ciała.

 

26.09.2013

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura